Ogród z duszą odzwierciedla osobowość swego właściciela. Takim miejscem, dalekim od zgiełku, jest zielony zakątek Zdzisławy Franciszki Kubali, poetki ze Strzemieszyc Wielkich i pasjonatki ogrodnictwa.
Zajmuje ponad 2,5 tys. m.kw. - Mnóstwo roślin w tym ogrodzie jest moimi dziećmi, bo wyhodowałam je z nasion - przyznaje Zdzisława Franciszka Kubala. O charakterze jej zakątka przy rodzinnym domu zdecydował fakt, że przez dwadzieścia lat mieszkała i pracowała w Szwajcarii. Przeniosła więc tutaj szwajcarskie wzorce, dotyczące utrzymania ogrodów. U poetki swoją oazę mają ptaki, żaby, ropuchy czy pszczoły. Zdzisława Kubala nie obawia się nawet os.
- Na użądlenia mam sprawdzony sposób. Miejsce po ukłuciu trzeba posmarować plasterkiem pomidora i powinno pomóc. Z tego powodu dobrze jest uprawiać w ogródku te warzywa - mówi mieszkanka Strzemieszyc. Podoba jej się ogród blisko natury. - Szwajcarzy cenią sąsiedztwo przyrody i urządzają swoje przydomowe ogrody w sposób jak najbardziej naturalny i prostolinijny. O takim obliczu decyduje obecność kamieni i wody w postaci strumyka czy źródła. Mam sadzawkę z wodnymi liliami, którą upodobały sobie żaby i ropuchy. Kocham kamienie, więc sporo ich wykorzystałam w ogrodzie. Odchodzę od roślin jednorocznych, przeważają raczej wdzięczne byliny, łatwe w uprawie, jak barwinek, roślina do zadań specjalnych, doskonała na cieniste i słoneczne miejsca. Polecam też funkię - przyznaje pani Zdzisława.
Strzemieszycka poetka nie hołduje trawnikom wypielęgnowanym jak od linijki, w których nie uchowa się żaden mleczyk. - Trawniki w angielskim stylu już wychodzą z mody. Trawa winna tworzyć łąkę z dzwonkami campanuli, rumiankiem, krwawnikiem. W Szwajcarii nawet tereny wokół zakładów pracy obsiewa się trawami z mnóstwem różnych ziół. Sporo nasion z tych łąk przywiozłam ze sobą - dodaje pasjonatka.
Mieszkanka Strzemieszyc nie kosi też całego trawnika. - Zostawiam enklawy dla pszczół i żab. Dzięki żabom nie nękają mnie komary - mówi pani Zdzisława. Można u niej znaleźć również elementy japońskiego ogrodu, bowiem niektóre drzewka pasjonatka kształtuje niczym bonsai. Za jej sprawą orzech wyrósł na przedziwną istotę. - Formowałam mu gałęzie, obciążając kamieniami. W ten sposób powstała naturalna drabina i siedzisko - mówi pani Zdzisława. Orzech okalają tulipany. Mieszkanka Strzemieszyc sadzi ich bardzo dużo. Szczycą się różnymi kolorami. Szczególną uwagę zwracają tulipany w barwach narodowych, biało-czerwone oraz niezwykłe zielone. Sercem strzemieszyckiej oazy są drzewa iglaste, zwłaszcza sosny. Najstarsze czarne sosny liczą sobie szesnaście lat. Pani Zdzisława ma też sosny żółte.
- Kocham sosny za ich niepowtarzalne piękno. Nasiona żółtej sosny przywiozłam ze szwajcarskiego Tolochenaz. Tam została pochowana Audrey Hepburn, słynna amerykańska aktorka. Szyszki zebrałam koło miejsca jej pamięci - dodaje poetka. Sosenki razem z azaliami tworzą jedyną w swoim rodzaju sosnowo-azaliową aleję. Oczywiście strzemieszycki ogród nie miałby swojego uroku bez wielu róż. Rosną odmiany kwitnące tylko raz i te przez cały sezon.
* TO MUSISZ ZOBACZYĆ:
MATURA 2012 - ZOBACZ CZEGO SIĘ SPODZIEWAĆ, SPRAWDŹ ARKUSZE i ODPOWIEDZI. PRZECZYTAJ O PRZECIEKACH
* WEŹ UDZIAŁ W PLEBISCYTACH:
NAJLEPSZY NAUCZYCIEL 2012
CHUDNIESZ - WYGRYWASZ ZDROWIE
NAJSYMPATYCZNIEJSZY ZWIERZAK ŚLĄSKIEGO ZOO
Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?