Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dąbrowska kładka może być znów przyczyną tragedii [WIDEO]

Piotr Sobierajski
Piotr Sobierajski
Sprawdziliśmy, co dzieje się z nieczynną od pół roku kładką kolejową w Dąbrowie Górniczej-Strzemieszycach. Zamknięto ją w lipcu, jak zginął tam 25-letni dąbrowianin porażony prądem z trakcji kolejowej. Jest źle.

Mieszkańcy przebiegają przez tory, umykając przed pociągami. Wczoraj po godz. 10 wystarczyło 20 minut, by siedem osób, także taszcząc pod pachą rowery, przeciskało się przez kilka równolegle biegnących torowisk. Co prawda decyzją Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Katowicach kładka powinna zostać już dawno wyremontowana przez PKP SA, ale kolej odwołała się od tego rozstrzygnięcia do Naczelnego Sądu Administracyjnego.

Mieszkańcy Strzemieszyc, którzy przez tory muszą iść do sklepów i na pocztę, mają już dość. - Kiedy było tu mnóstwo śniegu, moja znajoma zahaczyła o tory, przewróciła się, łamiąc rękę i obojczyk - podkreśla Zenon Żyła, mieszkaniec posesji przy ul. Kombatantów. - Dopiero jak ktoś znów zginie na torach, może się coś zmieni - dodaje. - Nie mamy wyjścia, musimy kluczyć po torach, bo inaczej trzeba byłoby nadkładać kilka kilometrów drogi - przyznaje Teresa Pieczykolan ze Strzemieszyc.

Decyzja o remoncie kładki zapadła już w październiku 2010 roku. Podtrzymał ją Główny Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Warszawie, ale PKP odwołało się znów od tej decyzji do NSA w Warszawie. Dlaczego kolej nie chce zająć się feralną kładką? - Nie znajduje się w zasobach naszego oddziału. Zgodnie z zapisem w księdze wieczystej, jej właścicielem jest Skarb Państwa, czyli prezydent Dąbrowy Górniczej - tłumaczy Jolanta Michalska, zastępca dyrektora Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP SA w Katowicach.

- Kładka nie ma żadnego związku z ruchem kolejowym, a służy jedynie jako przejście dla pieszych. Obiekt został zabezpieczony i w ten sposób wyeliminowano niebezpieczeństwo dla osób z niego korzystających. Dlatego nie zgadzamy się z decyzją WINB-u.
Miasto nie zgadza z takim rozumowaniem kolei. - To teren zamknięty PKP, wyłączony z jurysdykcji władz miejskich. Rozstrzyga to rozporządzenie ministra infrastruktury - tłumaczy Bartosz Matylewicz z dąbrowskiego Urzędu Miejskiego. - Wytyczenie bezpiecznego przejścia dla pieszych po torowisku byłoby możliwe, ale nie możemy tego zrobić na terenie kolei. Zwróciliśmy się właśnie pisemnie do PKP, z zapytaniem, jakie widzi wyjście z tej sytuacji.
Do końca lutego br. ma się zakończyć śledztwo w sprawie zaniedbań przy utrzymaniu kładki.

WIELKI BAŁAGAN NA KOLEI

Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Katowicach, po lipcowej tragedii w Dąbrowie Górniczej, wziął pod lupę większość kładek kolejowych w woj. śląskim. Efekty kontroli są zatrważające. Praktycznie żaden z 26 obiektów nie jest w pełni bezpieczny. Każdy wymaga napraw czy też uzupełnienia brakujących elementów. Niestety bałagan, jaki panuje w dokumentacji i archiwach poszczególnych spółek PKP SA, pomimo kilkumiesięcznych starań inspektorów sprawił, że w wielu przypadkach nadal nie wiadomo, kto odpowiada za stan techniczny poszczególnych kładek. - Mamy problemy z ustaleniem tego, czyja jest część tych obiektów, a ich stan pozostawia wiele do życzenia - mówi Tomasz Radziewski, zastępca wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego w Katowicach. Kolej nie czekając na decyzje WINB-u wyłączyła z użytkowania najbardziej zniszczone kładki. Zamknięte są te w Sosnowcu-Maczkach, Chorzowie Starym oraz w Katowicach, w rejonie ul. Dolnej.

od 12 lat
Wideo

Stop agresji drogowej. Film policji ze Starogardu Gdańskiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na slaskie.naszemiasto.pl Nasze Miasto