Sytuacja jest dramatyczna, pracownicy we wtorek przerwali nawet pracę, a wczoraj w zakładzie pojawił się wicewojewoda śląski Stanisław Dąbrowa, bo Urząd Wojewódzki w Katowicach sprawuje nadzór właścicielski nad dąbrowską fabryką. Szefostwo Defumu wydało jednak mediom zakaz wstępu na teren zakładu, a cała załoga spotkaniem jest bardzo rozczarowana, bo nie było mowy o żadnych konkretnych decyzjach.
- Cały czas słyszymy to samo, nikt nie potrafi podjąć decyzji, czy w końcu zakład likwidować, czy jednak ratować - mówi Krzysztof Piętak, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ "Solidarność" Ponar-Defum. - Ma być przygotowany jakiś bilans finansowy. Tylko po co? Najważniejsza jest teraz kwestia pomocy z Funduszu Restrukturyzacji Przedsiębiorców, będącego w dyspozycji Ministra Skarbu Państwa. Ale najpierw dokumenty przeleżały siedem miesięcy w Urzędzie Ochrony Konsumentów i Konkurencji, a teraz Komisja Europejska prowadzi własne śledztwo w tej sprawie, więc wszystko wskazuje na to, że tego wsparcia finansowego nie będzie - dodaje. - Nie mamy za co żyć, kapią nam po kilkaset złotych, jakieś zaliczki, a dług firmy rośnie. Mnie zakład zalega 22 tysiące złotych - podkreśla jeden z pracowników Defumu.
Na razie pracownicy wznowili produkcję, ale tracą powoli nadzieje na uratowanie zakładu.
Dzięki 7,5 mln zł pomocy, po dołożeniu kolejnych 7,5 mln zł, pochodzących z funduszy własnych pozyskanych ze sprzedaży majątku zbędnego, zakład miał zamiar spłacić większość długów, sięgających ok. 13 mln złotych. Inwestorem strategicznym miała zostać Fabryka Obrabiarek "Rafamet" S.A. z Kuźni Raciborskiej.
Zakład ma ok. 13 mln zł długu, a 7,5 mln zł pomocy publicznej coraz mniej realne
Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?