DG: szpital straci kontrakt nas SOR i internę? Są skargi lekarzy do ŚIL na p.o. dyrektora
W ostatnich tygodniach pacjenci przywożeni tu przez pogotowie ratunkowe w ciężkim stanie byli odsyłani, często bez słowa wyjaśnienia, do innych lecznic w regionie. Kilka dni temu pacjentka w takim właśnie ciężkim stanie, która nie powinna być nigdzie odsyłana, po transporcie do szpitala w Będzinie zmarła. Wielu pacjentów krążyło godzinami po ulicach miast, zanim znalazło się dla nich miejsce w którymś ze szpitali. Sprawa ta znajdzie swój finał w Śląskiej Izbie Lekarskiej, a być może także w prokuraturze.
Dyrekcja Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej w poniedziałek do północy ma czas na to, by zgłosić w Śląskim Oddziale Wojewódzkim NFZ ponowne otwarcie oddziału chorób wewnętrznych. W przeciwnym razie lecznica straci kontrakt i na internę i na Szpitalny Oddział Ratunkowy. To byłaby finansowa katastrofa dla zadłużonego szpitala. Już dziś część pieniędzy ze świadczeń przekazywanych miesięcznie przez NFZ zabiera komornik. To efekt sporu sądowego z wykonawcą budowy Zagłębiowskiego Centrum Onkologii. To też stoi i nie działa w pełni, bo nie ma kontraktu z NFZ.
– My bierzemy w takiej sytuacji pod uwagę przede wszystkim dobro pacjenta i nawet łamiąc przepisy nasz zespół wyjazdowy jest z takim pacjentem aż do momentu znalezienia dla niego miejsca w szpitalu. A przecież nie do nas należy poszukiwanie tych wolnych miejsc – podkreśla Marek Jeremicz, dyrektor Rejonowego Pogotowia Ratunkowego w Sosnowcu.
– Chodzi tu jednak o życie i zdrowie ludzkie, a to jest najważniejsze. Przed kilkoma dniami mieliśmy taki przypadek, że ambulans cztery godziny krążył po regionie, odesłany z Dąbrowy Górniczej, aż znalazł wolne miejsce dla pacjenta w szpitalu w Jaworznie. My to wytrzymamy, ale jak widać pacjenci nie są w stanie, o czym świadczy przypadek pacjentki, która została odesłana do Będzina i tam niestety zmarła. To wszystko dezorganizuje system ratownictwa medycznego i jest niebezpieczne dla osób, które potrzebują natychmiastowej pomocy. Taki ambulans jest bowiem wyłączony z bieżących wezwań, a w przypadku jakiegoś wypadku czy zdarzenia o charakterze masowym, gdzie poszkodowanych jest wiele osób, liczy się przecież każdy zespół, każdy ambulans. Przykład Dąbrowy Górniczej świadczy o tym, że dyrektorzy szpitali mogą zamykać sobie oddziały, a wszystkie związane z tym konsekwencje spadają na nas – dodaje.
Tymczasem lekarze ze szpitala w Będzinie, dokąd trafiła odesłana pacjentka i nie udało się już niestety uratować jej życia, wystosowali skargi na postępowanie p.o. dyrektora dąbrowskiego szpitala (także jest lekarzem) i innych lekarzy pracujących w tej placówce, bo ich zdaniem takie działanie naraża pacjentów na zagrożenie utraty życia i zdrowia.
– Potwierdzam, że do rzecznika odpowiedzialności zawodowej wpłynęły 7 i 8 marca br. dwie skargi od zagłębiowskich lekarzy. Jedna z nich dotyczy p.o. dyrektora Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej, a konkretnie złamania zasad kodeksu etyki lekarskiej, o czym mówi art. 61. Druga skarga dotyczy natomiast nieprawidłowego postępowania lekarskiego i odnosi się do sytuacji, w jakiej znalazło się kilku pacjentów. Rzecznik zapozna się teraz z tymi sprawami i będzie prowadził postępowanie – podkreśla Alicja van der Coghen, rzeczniczka prasowa Śląskiej Izby Lekarskiej w Katowicach.
Portal gazetalekarska.pl wyjaśnia, że w razie nieudzielenia świadczenia i wynikającego z tego tytułu narażenia chorego na zagrożenie zdrowia lub życia, zawsze odpowiedzialność ponosi lekarz. Art. 61 KEL mówi o tym, że „Lekarz urzędu państwowego, samorządowego lub jakiejkolwiek instytucji publicznej lub prywatnej powinien rzetelnie wypełniać zobowiązania zaciągnięte wobec tych instytucji; jednak lekarz nie powinien spełniać poleceń pracodawcy sprzecznych z zasadami etyki i deontologii lekarskiej”.
Marta Zawada-Dybek, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach, przyznaje, że na razie żadna z prokuratur w regionie nie zajęła się jeszcze sprawą śmierci pacjentki, odesłanej ze szpitala w Dąbrowie Górniczej do Będzina, ale nie jest wykluczone, że takie postępowanie rozpocznie się na podstawie doniesień medialnych. - Będziemy zbierać i weryfikować wszystkie doniesienia w tej sprawie - podkreśla rzecznik Prokuratury Okręgowej w Katowicach.
Tymczasem zaostrza się konflikt między związkami zawodowymi, a dyrekcją dąbrowskiego szpitala. W piątek 11 marca budynek placówki został oflagowany. W przyszłym tygodniu w szpitalu przeprowadzony zostanie dwugodzinny strajk ostrzegawczy. Zdaniem związkowców ze względu na niskie płace, z pracy w placówce rezygnują specjaliści ze wszystkich grup zawodowych.
Spór zbiorowy w dąbrowskim szpitalu trwa od wielu miesięcy. Organizacje związkowe domagają się podwyżek w wysokości 300 zł brutto dla wszystkich pracowników placówki. Prowadzone do tej pory negocjacje nie przyniosły kompromisu. Spór wszedł w etap mediacji.
– Niestety rozmowy z udziałem mediatora nie zbliżyły nas do porozumienia, dlatego wszystkie związki zawodowe działające w szpitalu podjęły decyzję o rozpoczęciu akcji protestacyjnej. Budynek został oflagowany, rozpoczęliśmy przygotowania do dwugodzinnego strajku ostrzegawczego, który został zaplanowany na przyszły tydzień – informuje Elżbieta Żuchowicz, przewodnicząca Solidarności w szpitalu.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?