Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kawa z gwiazdą: Jacek Cygan o sukcesie na Eurowizji, początkach kariery, tekstach piosenek [ZDJĘCIA]

p.sobierajski
Jacek Cygan gościł w PKZ w ramach cyklu "Salon kultury. Kawa z gwiazdą"
Jacek Cygan gościł w PKZ w ramach cyklu "Salon kultury. Kawa z gwiazdą" PAS
Kawa z gwiazdą w Pałacu Kultury Zagłębia na dobre znalazła swoich stałych fanów i sympatyków, czego efektem w poniedziałkowe popołudnie znów była sala wypełniona po brzegi publicznością. Tym razem gościem cyklicznych spotkań był Zagłębiak, Jacek Cygan.

Kawa z gwiazdą: Jacek Cygan o sukcesie na Eurowizji, początkach kariery, tekstach piosenek [ZDJĘCIA]


Jacek Cygan to autor tekstów piosenek, poeta, scenarzysta, autor musicalowy, juror i organizator festiwali muzycznych, a także osobowość telewizyjna. Spotkanie z cyklu „Salon kultury. Kawa z gwiazdą” poprowadziła dziennikarka Radia Katowice, Agnieszka Strzemińska.

Oto co powiedział Jacek Cygan i jakimi przemyśleniami podzielił się z goścmi PKZ-u.

MARZENIA O BYCIU GWIAZDĄ I SZYBKI KONIEC KARIERY NA SCENIE

W szkole podstawowej chciałem zostać gwiazdą. Jeździłem na rowerze po łąkach i widziałem w takim amerykańskim filmie, że nagle się pojawia menadżer i impresario słynny, poznaje się na moim talencie i mnie angażuje. Miałem może 10-12 lat. Jeździłem po tych łąkach i śpiewałem piosenkę Jerzego Połomskiego „Ludwisiu hej”. Jak Jurkowi Połomskiemu to po latach opowiedziałem, to on się bardzo śmiał. I mówi: a nie mogłeś sobie wybrać jakiejś ładniejszej? A ja mu mówię, ale taką słyszałem w „Podwieczorku przy mikrofonie”. Niestety nikt mnie nie odkrył. Za to brałem udział w konkursie recytatorskim. Wygrałem eliminacje konkursu recytatorskiego na poziomie Sosnowca. Byłem bardzo dumny. Recytowałem „Elegię o śmierci Ludwika Waryńskiego”. Do dzisiaj ją znam. Ja tam pięknie recytowałem. Eliminacje wojewódzkie odbyły się w Pałacu Młodzieży w Katowicach, byłem pewny, że nagroda jest sprawą oczywistą. Wyszedłem na scenę, w pierwszym rzędzie siedziało jury. Składało się z 15 osób. Tu były takie szklane drzwi. Ukłoniłem się, powiedziałem tytuł i w tym momencie te drzwi wahadłowe się otworzyły i kelnerzy wnieśli herbatę, kawę i ciasto. Mówię, a oni: makowiec, makowiec, herbata, dwie kostki. I całe to jury wybierało sobie te kawy, herbaty. I jak ja już skończyłem i się ukłoniłem, ci kelnerzy wyszli i ja zszedłem. Tak zakończyła się moja kariera artystyczna. To była duża trauma dla mnie.

TEKSTY. JAK TO SIĘ ZACZĘŁO?

Bardzo długo nic. Szkoła podstawowa nic, liceum nic, nie napisałem ani poł wiersza. Poszedłem na studia, nic. I kończą się studia i ja jadę na giełdę piosenki do Szklarskiej Poręby. Całe noce ludzie śpiewają, spotkaliśmy ludzi, którzy śpiewają własne piosenki. I my z Jurkiem Filarem, moim przyjacielem ze studiów, chcieliśmy im się odwdzięczyć, że oni nas tak zaakceptowali, mimo że myśmy tylko z boku stali, to traktowali nas jak swoich przyjaciół. I kiedyś był drugi dzień świąt Bożego Narodzenia. Umówiliśmy się w Mysłowicach na dworcu, bo Jurek był z Zakopanego, ja z Niwki. Tu się wszystko dzieje. I mieliśmy pociąg nocny do Jeleniej Góry. Mówię, może byśmy coś dla nich napisali, zaśpiewali. Miał gitarę, takie obcięte tu rękawiczki, żeby mógł grać. Było tak zimno w tym pociągu, że ja mówię, może wstańmy, to się ciepłota ciała podniesienie. I myśmy im tam ułożyli przez nic jakieś piosenki. I myśmy tym naszym przyjaciołom, była m.in. Wolna Grupa Bukowina, zaśpiewali. I gdyby oni powiedzieli, słuchajcie chłopaki bardzo fajnie się z Wami pije wódkę, ale dajcie sobie spokój z tymi piosenkami, to byśmy się tu dziś nie spotkali. Tylko oni zaczęli śpiewać te piosenki. Mówią fajne, a jaki tu chwyt gitarowy? I tak powoli zrobiła się taka rodzina. Była tam Ela Adamiak, Andrzej Poniedzielski. To się rozszerzało. Pisaliśmy coraz więcej tych piosenek.

TEKSTY, MUZYKA, IDOL

Nigdy w czasie 4 lat „Idola” nikt nie odważył się zaśpiewać piosenki „Jaka róża taki cierń”. To też świadczy o klasie i trudności tej piosenki. Pierwotny wykonawca, Edyta Geppert, wzniosła się na pewne wyżyny, z których łatwo spaść oczywiście.

Andrzej Mogielnicki, kiedy się poznaliśmy, to on już był guru. Miał wiele przebojów, m.in. 2 plus 1 śpiewało „ Iść ciągle iść w stronę słońca”, ale również napisał „Małe tęsknoty”. Obracał się w sferze piosenki rockowej. Był taki zdecydowany, dynamiczny, ale jakoś mnie polubił. Bardzo to sobie cenię, bo na ogół jest konkurencja w tym środowisku. I to on powiedział, ten Cygan jest niestety zdolny. To było wtedy kiedy napisałem „Czas nas uczy pogody”. To on poznał mnie z Krystyną Prońko.

Większość swoich piosenek piszę do muzyki. Kompozytor przynosi mi linię melodyczną. Dostałem od chłopaków z zespołu Kombi muzykę, a potem ten utwór jest znany jako „Pokolenie”. Zawsze marzyłem, żeby napisać taką piosnkę, kiedy ktoś się rodzi, a potem dochodzi jakby do kresu swojego życia. W tej piosence to mi się udało.

JAK TO Z EUROWIZJĄ BYWAŁO, CZYLI WYSTĘPU NIE BĘDZIE

40 minut przed rozpoczęciem festiwalu Eurowizji, na który czekaliśmy, bo Polska pierwszy raz była tam prezentowana z moją, naszą piosenką „To nie ja byłam Ewą” w wykonaniu Edyty Górniak, przyszedł do nas dyrektor skrutacyjny Eurowizji. To był Szwajcar. I pyta się, czy jest jakiś dyrektor naszej ekipy. Pan z telewizji, który był dyrektorem oddał swoją wejściówkę jakiejś rodzinie i nie było go. To pyta się, czy jest menadżer Edyty? Niestety menadżer oddał swoją wejściówkę komuś innemu i nie było go. To to ja wstałem i korzystając ze swojej nienagannej znajomości języka angielskiego wysłuchałem tego pana, który powiedział mi tak: proszę państwa, ponieważ Edyta Górniak zaśpiewała na próbie generalnej zwrotkę po angielsku, co jest złamaniem regulaminu, osiem czy dwanaście krajów złożyło protest. Jeżeli do godz. 21.00 ten protest wpłynie na piśmie, Wasza reprezentantka w ogóle nie wystąpi. I teraz zobaczcie, tyle miesięcy przygotowań, tyle nadziei. Już widzieliśmy, że jest nieźle. I on mi mówi, że ona nie wystąpi. A ja mu na to, choć nie wiem, jak ułożyłem po angielsku takie ładne zdanie: Proszę pana, nasza reprezentantka Edyta Górniak jest w garderobie nr 18. Niech pan tam pójdzie i jej to powie, a ona pana zabije. I on się uśmiechnął. Chyba do niej nie poszedł, ale chyba to go rozbroiło. Edyta wystąpiła. Myśmy wiedzieli, że Szwecja, Hiszpania, Grecja nie będą na nas zgłosować. Dały nam zero punktów. Gdyby nam dały nawet środkową ilość, to może byśmy wygrali. Najważniejsze było to, że te najbardziej liczące się kraje, jak Anglia, Francja, Niemcy dały nam maksymalną ilość punktów. I okazało się, że zajęliśmy drugie miejsce. Fakty są też takie, że jak Edyta Górniak skończyła śpiewać i weszła do tego Green roomu, tam były reprezentacje ze wszystkich krajów, to wszyscy wstali i przez następne cztery minuty bili jej brawo, a jej łzy leciały. I nie było wątpliwości, kto wygrał Eurowizję, bo to byli fachowcy. Pani prezydent Irlandii przyszła potem do nas, bo to właśnie Irlandia wygrała i powiedziała, że Polska powinna wygrać ten festiwal. No, ale tak się stało, a nie inaczej. Byliśmy szczęśliwi. Najbardziej ujęła mnie taka sytuacja. Przesiadaliśmy się w Londynie, skąd lecieliśmy do Warszawy i obok w samolocie siedziało starsze małżeństwo. Powiedzieli tak do mnie: proszę pana, mój mąż był lotnikiem dywizjonu 303 czy 307. Mieszkamy od wojny w Londynie. Wiecie państwo, Anglicy nie są otwarci. I my z sąsiadami właściwie nie utrzymujemy kontaktów, ale wczoraj, kiedy oni zobaczyli Waszą piosenkę na festiwalu Eurowizji, mimo że było późno, zapukali do nas, bo wiedzieli, że jesteśmy Polakami i złożyli nam gratulacje. To się nigdy nie zdarzyło. I taki prosty fakt jest może ważniejszy niż te oficjalne wyniki. Chociażby się przydało mieć w życiorysie zwycięstwo na Eurowizji.

TO NIE TYLKO TEKSTY, TO TAKŻE TWORZENIE ARTYSTÓW I ICH OSOBOWOŚCI

W przypadku piosenki „Wypijmy za błędy” była taka historia, która też się wiąże z tym regionem. Kiedy napisałem Ryszardowi Rynkowskiemu tę piosenkę pojechałem do Opola z moją żoną na próbę. A już sam koncert premier oglądałem w domu, bo moja mama obchodziła 70-lecie i postanowiliśmy obejść to przy rodzinnym stole. Moja siostra mieszkała wtedy w Janowie i tam obejrzeliśmy występ. W Opolu padał deszcz. Na ekranie wysłużonego Rubina zobaczyłem w zbliżeniu Ryszarda w prochowcu i w kapeluszu, na którym były krople deszczu. Czyżby dach amfiteatru przeciekał? Dopiero w Warszawie Ryszard opowiedział mi, że przed wyjściem na scenę przechadzał się na tyłach amfiteatru, żeby skupić się w samotności. W tedy podbiegły do niego Halinka Frąckowiak i Ala Majewska. Rysiu, nie chodź po deszczu. Popsujesz sobie kostium – powiedziały z troską w głosie. Jacek kazał mi być facetem z ulicy – odpowiedział Ryszard. I tak rzeczywiście było. Szukaliśmy postaci, bo piosenka nie tylko daje możliwość przekazania jednej, czy drugiej linijki, ale też buduje postać na scenie. Ta postać Ryszarda nowego, po odejściu z VOX-u, takiego w tym kapeluszu, prochowcu, który mówi – czego może chcieć od życia taki gość jak ja. To była postać stworzona właśnie przez tę piosenkę.

Kiedy Ryszard uznał, że już nie będzie śpiewał nóżka w lewo, nóżka w prawo „Bananowy song”, powiedział daje sobie 1,5 roku. Jeśli nie uda mi się zaistnieć, to będę uczył śpiewu w szkole albo zostanę korepetytorem w teatrze muzycznym, bo już to robił kiedyś. Przez kilka miesięcy myślałem, tworzyłem, aż w końcu powstała ta postać faceta z ulicy. Mężczyzna gorzki z dwudniowym zarostem, ale jednak liryczny. Z żona siedzieliśmy w mieszkaniu na Elektoralnej, omawialiśmy to wszystko. Ta piosenka oczywiście pomogła, określiła go. Ona stworzyła go na nowo. Kiedy przyjechałem na próbę do Opola, Ryszard miał wyjść na chwilę na scenę. Mnie zobaczył z żoną, podbiegł do nas i mówi, słuchaj, ja już mogę wyjeżdżać. Mówię Rysiu, jak wyjeżdżasz, kiedy pojutrze dopiero jest konkurs Premiery Opole 89. A on mówi, przyszli do mnie moi przyjaciele, Ewa Bem, Andrzej Zaucha i mówią Rysiu to jest to. Ta piosenka jest trafiona. I to najlepiej mówi o tym, co się liczy w życiu. Ta historia pokazuje, jak ważny jest pomysł na artystę. Ja miałem taki wielki przywilej, że napisałem pierwsze piosenki dla wielu artystów, których określiłem. Dla Edyty Geppert „Jaka róża taki cierń”, dla Edyty Górniak „To nie ja byłam Ewą”, dla Ryszarda Rynkowskiego „Wypijmy za błędy”, dla Mietka Szcześniaka „Przyszli o zmroku”, dla Krzysia Antkowiaka „Zakazany owoc”, itd., itp. I bardzo to sobie cenię, że nie tylko mogłem napisać kilak słów, ale też stworzyć jakąś postać na scenie.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto