- Projekt polega dosłownie na „uwalnianiu książki”. Chodzi o to, żeby w wybranym miejscu publicznym postawić półkę, na której każdy może zostawić książkę - mówiła Marta Bejnar-Bejnarowicz. Jest radną, która wspiera akcję bookcrossingu, którą zapoczątkowała Wojewódzka Biblioteka Pedagogiczna. Niedawno radna apelowała na Facebooku o to, by gorzowianie dokładali książki na półkę przystanku MZK przy Arsenale, bo jest ich z mało. I odkładali. - Oczywiście książki leżą tam po to, żeby ktoś je wziął, przeczytał, nawet przekazał kolejnej osobie. Następnie taką książkę odnosi się jednak z powrotem na półkę. Tego ludzie często nie pilnują, wiele książek znika i już nie wraca. Może zdecydujemy się, żeby nakleić kartkę, która będzie informowała o tym, że książki powinno się zwrócić - mówi radna.
Bookcrossing to ogólnopolski projekt organizowany w ramach Święta Wolnych Książek, które w tym roku obchodziliśmy 13 czerwca.
- Nie słyszałam wcześniej o takiej akcji. Bardzo dobrze, że coś takiego powstało w Gorzowie. Jeżeli książki są udostępniane i to służy jakiemuś dobremu celowi, edukacji, to jak najbardziej powinno się to kontynuować - mówiła nam wczoraj pani Anita, emerytka z Gorzowa. - Dużo jest książek dobrych, wartościowych, ale dużo jest też takich, które nic dobrego nie przynoszą - zastrzega.
Niektórzy mieszkańcy Gorzowa widzieli przebieg projektu w innych miastach i stąd wiedzą, na czym on polega.
- Akcję po raz pierwszy widziałam w Poznaniu, tam jest ona bardzo widoczna. Teraz mieszkam w Gorzowie i z chęcią osobiście dołożę na półkę kilka książek - mówiła nam Gosia. Jest absolwentką Uniwersytetu Adama Mickiewicza w Poznaniu, przeprowadziła się do Gorzowa kilka miesięcy temu.
Jeśli nie masz co zrobić z zalegającymi na półkach książkami, organizatorzy akcji zachęcają, by zasilić półkę przy Arsenale. Podkreślmy: z nikim nie trzeba tego ustalać, wystarczy po prostu przyjść i położyć książkę czy książki. Jak my - z redakcji przynieśliśmy około 70 książek, głównie szkolnych lektur dla różnych grup wiekowych.
- Co jakiś czas pojawiają się nowe książki, ale nie ma ich za dużo. To po części dobry znak, bo pokazuje, że ludzie je biorą i czytają. Przydałoby się jednak, żeby więcej osób zapełniało półkę - mówi Marta Bejnar Bejnarowicz.
- Kiedyś w domu zebrałem 100 kg niepotrzebnych książek - mówił pan Bogusław, właściciel sklepu motoryzacyjnego
. - Nie opłacało się sprzedawać. Palić też nie chciałem, bo jaki w tym sens. Czasem więc zostawiam je gdzieś w miejscu publicznym, niekoniecznie na półce i widzę, że znikają. To cieszy, bo czytanie jest jak narkotyk, z tą różnicą, że ma pozytywne skutki.
WIDEO: Książki na przystanku. Dla każdego
Filip Chajzer o MBTM
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?