Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Mariusz Czubaj: Czekamy na złoty strzał [rozmowa naszemiasto.pl]

Dariusz Grzędziński
Mariusz Czubaj: "Polska literatura jest flakowato-bebechowata" [rozmowa naszemiasto.pl]
Mariusz Czubaj: "Polska literatura jest flakowato-bebechowata" [rozmowa naszemiasto.pl] Wydawnictwo WAB
Mariusz Czubaj to znany pisarz i autor popularnych kryminałów. Ma na koncie dwie książki napisane wspólnie z Markiem Krajewskim i pięć samodzielnych powieści. Ostatnią z nich, zatytułowaną "Piąty Beatles", promował w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą, gdzie zgodził się porozmawiać o polskim kryminale, kondycji rynku książki, dyskontach i trzeźwości na Olimpie.

Dlaczego ostatnio kryminały udają się w Polsce lepiej od reszty gatunków literackich? Katarzyna Bonda, Zygmunt Miłoszewski, Marek Krajewski, Mariusz Czubaj... Długo by wymieniać odnoszących sukcesy autorów.
Trafiła się nam zacna grupa, być może nawet generacja, autorów, którzy docenili, że istotą literatury powinna być jej fabularność. Istotą literatury powinna być historia, która przyszpili czytelnika do miejsca, w którym będzie czytał i sprawi, że ten przyklei się do opowieści, zapominając o bożym świecie. Generalnie polska literatura raczej cierpi na uwiąd fabuły.

Jak to? Dlaczego?
Dlatego, że jest literaturą psychologiczno-introwertyczno-flakowato-bebechowatą. A już najlepiej, gdy jest dużo neologizmów, nie wiadomo kto do kogo mówi i o co w tym wszystkim chodzi. Wtedy jest głębia. Jeśli zaś mamy historię o bohaterze zmierzającym z punktu A do puntu B i coś mu się po drodze dzieje, co jest istotą ludzkiego opowiadania o świecie, wtedy bywa z tą literaturą gorzej. Mam wrażenie, że teraz tendencje się zmieniają. Coraz częściej cenimy przygody tegoż bohatera w interesującej scenerii i w interesującym świecie. Kryminał jest dobrą podstawą, by takie opowieści snuć. Być może najlepszą, która została dziś wymyślona.

Zaczynają pojawiać się porównania polskich kryminałów do tych ze Skandynawii. Pana zdaniem, ma to jakiś sens? Istnieje miara, którą da się tu przyłożyć?
Jedyna miara to ta dotycząca wysypu tytułów czy zainteresowania tą literaturą. Oczywiście uwzględniając skalę. Nie możemy się porównywać pod względem liczby debiutów czy tytułów, które ukazują się na naszym rynku w stosunku do rynku Skandynawskiego. Kompletnie nie da się też, i chyba to jest największą bolączką, porównać skali oddziaływania na świecie. Oddziaływanie polskiego kryminału jest praktycznie zerowe.

A nie uważa Pan, że coś ostatnio w tej kwestii drgnęło?
Pojawiły się artykuły w "New York Times", "The Independent" czy paru innych tytułach, które nieco na wyrost, profetycznie głosiły i głoszą, że nadchodzą Polacy mający zdetronizować Skandynawów. Te teksty wywołały nieco fermentu w środowisku. Sam, przez trzy godziny, byłem w tej sprawie nagabywany przez dziennikarza szwedzkiego radia. Póki co jednak, czekamy na złoty strzał.

Złoty strzał?
Tak. Czekamy na powieść, która oddziała na świecie tak jak Henning Mankell czy Stieg Larsson ze swoim "Millenium". Krótko mówiąc, to kwestia jednego mocnego uderzenia, które pociągnęłoby watahę polskich autorek i autorów. To jedyne, czego nam jeszcze brakuje - tego przełożenia. Nie oszukujmy się, piszemy w języku peryferyjnym. Niezależnie od tego, co sami sądzimy na ten temat.

To duża przeszkoda?
Bez rozsądnej polityki translatorskiej, dotyczącej wspierania programów tłumaczeniowych, nie będziemy mieli większych szans. Jeśli Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego powinno na coś dawać pieniądze, to nie na stypendia, które są fanaberią jakiejś pisarki, tylko m.in. na rozwój takich programów. Chodzi mi o casus Kai Malanowskiej.

A nie sądzi Pan, że więcej niż ministerstwo robią dziś dla literatury dyskonty spożywcze?
Zgadzam się. Powiem też, że nie byłoby dla mnie żadną obrazą jeśli moja książka znalazłaby się w dyskoncie. Wręcz odwrotnie, bardzo bym tego chciał. Jest też i tak, że ilekroć jestem w sieciowym sklepie małej polskiej sieci, czasem liczącej raptem pięć placówek w dwóch miastach, widzę tam działy z książkami. Uważam, że to bardzo dobre. Sam wielokrotnie zaopatrywałem się w książki w takich miejscach. To żaden wstyd. Wręcz nobilitacja dla sklepu i samego autora, który może się tam znaleźć. To normalna praktyka na całym świecie.

Propozycja jednolitej ceny książki - tak czy nie?
Jestem przeciwnikiem wprowadzania jednolitej ceny, która byłaby utrzymywana przez cały rok. To, w moim przekonaniu, zabije małe księgarnie. A jest u nas ciągle sporo bardzo fajnych miejsc. Niedawno byłem z Marcinem Świetlickim w takiej przeuroczej księgarni w Rybniku. Znakomicie zaopatrzone miejsce, z doskonałą i świetnie zorientowaną obsługą. Dla takich księgarń to byłby absolutny dramat. Powiedzmy sobie, że książka nie jest artykułem pierwszej potrzeby i czytelnik spokojnie poczeka sobie rok, po czym nabędzie tytuł po obniżonej cenie. Tłumaczenie, że takie praktyki stosuje się w Niemczech czy Francji, to zupełne oderwanie od realiów - stopnia zamożności społeczeństwa, nawyków związanych z partycypacją w kulturze itd.
Krótko mówiąc, byłby to potężny strzał w kolano.

Zakończmy czymś nieco lżejszym. W przeszłości kooperował Pan literacko z Markiem Krajewskim. Gdyby odrzucić wszelkie ograniczenia, z kim jeszcze chciałby Pan współpracować?
Mówimy całkowicie hipotetycznie?

Zdecydowanie. No limits.
Pierwszy raz jest mi zadane takie pytanie. Załóżmy, że czas i przestrzeń nie grają żadnej roli...
Z Raymondem Chandlerem, oczywiście. Pod warunkiem, że byłby odrobinę trzeźwy.


Jeśli jesteś zainteresowany patronatem naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]
Jeśli chciałbyś zrobić projekt niestandardowy z naszemiasto.pl – napisz pod adres [email protected]


emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Mariusz Czubaj: Czekamy na złoty strzał [rozmowa naszemiasto.pl] - Warszawa Nasze Miasto

Wróć na warszawa.naszemiasto.pl Nasze Miasto