Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

OSP Strzemieszyce: strażacy ochotnicy uratowali ludzkie życie. Brawo!

p.sobierajski
Bartek Fleszar i Bartosz Morański są strażakami ochotnikami od lat. Od trzech lat wyjeżdżają w teren, by gasić pożary i ratować ludzkie życie
Bartek Fleszar i Bartosz Morański są strażakami ochotnikami od lat. Od trzech lat wyjeżdżają w teren, by gasić pożary i ratować ludzkie życie pas
OSP Strzemieszyce. Choć są jeszcze młodzi, to jednak wykazali się pełnym profesjonalizmem i rozsądkiem, ratując ludzkie życie. Gdyby nie ich interwencja, to nie wiadomo, czy ranny mężczyzna by przeżył. Za dzielną postawę czeka na nich teraz nagroda.

OSP Strzemieszyce: strażacy ochotnicy uratowali ludzkie życie. Brawo!


O kim mowa? O dwóch strażakach-ochotnikach ze Strzemieszyc Wielkich, którzy ostatnio mieli okazję pokazać innym, że w niebezpiecznych sytuacjach liczy się czas i zdecydowanie. Nie można być wówczas obojętnym i ograniczyć swojej roli do gapia, który czeka, co będzie dalej. Bartek Fleszar i Bartosz Morański 24 marca uratowali życie mężczyźnie w wieku około 60-lat, który przewrócił się na ulicy Strzemieszyckiej i prawdopodobnie uderzył głową w barierki, oddzielające jezdnię od chodnika.

– To był wtorek, kiedy prawie dotarłem już do naszej jednostki OSP na dyżur zauważyłem, że przy ulicy leży człowiek. Dojechałem na miejsce, wziąłem torbę ratowniczą ze sprzętem i wspólnie z Bartkiem pobiegliśmy około 500 metrów w to miejsce, by ratować tego człowieka – opowiada Bartosz Morański, który ukończył kwalifikowany kurs pierwszej pomocy przedmedycznej. To wszystko działo się około godz. 17.00. Wokół mężczyzny zdążył się już zgromadzić tłum gapiów, ale nikt nie sprawdził, co mu jest, nikt nie wezwał karetki pogotowia. – Okazało się, że od tego człowieka czuć było woń alkoholu, co wiele wyjaśniało. Nie wyglądał jednak dobrze. Miał dość głęboko rozciętą głowę i wręcz oskalpowany łuk brwiowy, a wszędzie lała się krew. Wykonaliśmy więc opatrunek i tamowaliśmy krew, tak by nie stracił jej za dużo. W międzyczasie zawiadomiliśmy pogotowie ratunkowe – wspomina Bartek Fleszar.

Poszkodowany mężczyzna jechał autobusem, bo tam był widziany. Miał ze sobą kilka pakunków. Alkohol spowodował jednak, że stracił równowagę i w skutek upadku mógł nawet stracić życie.

– Cały czas utrzymywaliśmy go w stanie świadomości, tak by nie zasypiał. Jeśli nikt nie zainteresowałby się jego losem, mógłby po prostu stracić zbyt wiele krwi, co zagrażałoby jego życiu – mówi Bartosz Morański. Obaj strzemieszyccy strażacy-ochotnicy służą w miejscowej jednostce OSP już około 10 lat, a od trzech czynnie uczestniczą w akcjach. Zawsze gotowi są nieść pomoc innym, gasić pożary, ratować ludzkie życie i dobytek. – Taka postawa godna jest wyróżnienia, zwłaszcza, że dziś raczej w takich sytuacjach panuje ludzka znieczulica. Jeśli ktoś leży, to brany jest zazwyczaj za pijaka, ale przecież takie osoby też trzeba ratować. Mogła to też być osoba z padaczką albo ktoś chory na cukrzycę – mówi Krzysztof Markowski, prezes OSP w Strzemieszycach. – Wystąpiłem z wnioskiem o przyznanie obu naszym strażakom odznaczeń, srebrnej odznaki związki OSP RP. Z tego, co wiem, został on pozytywnie rozpatrzony, tak więc czekamy teraz na potwierdzenie tego faktu. O całym zdarzeniu poinformowaliśmy także władze naszego miasta – dodaje.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto