Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

100 lat i jeden dzień

Patrycja Strąk
Do zdjęcia z panią Marią z przyjemnością ustawili się nie tylko członkowie rodziny, ale i przedstawiciele władz miasta.
Do zdjęcia z panią Marią z przyjemnością ustawili się nie tylko członkowie rodziny, ale i przedstawiciele władz miasta.
Wczoraj w Pałacu Ślubów w dąbrowskim Palacu Kultury Zagłębia odbyła się uroczystość setnych urodzin szacownej mieszkanki miasta. Pani Maria Mirek urodziła się dokładnie 12 stycznia 1904 roku w Białymstoku.

Wczoraj w Pałacu Ślubów w dąbrowskim Palacu Kultury Zagłębia odbyła się uroczystość setnych urodzin szacownej mieszkanki miasta. Pani Maria Mirek urodziła się dokładnie 12 stycznia 1904 roku w Białymstoku. Mając zaledwie sześć lat straciła ojca, a jej mama samotnie zajęła się wychowywaniem dzieci.
W wieku 18 lat poślubiła Stefana Mirka, urzędnika sądowego z Dąbrowy Górniczej. Potem na świat przyszło ich troje dzieci: Elwira, Halina i Zbysław.

Wojenna zawierucha

Wybuch II wojny światowej przerwał rodzinną sielankę państwa Mirków. Pana Stefana powołano do wojska i poszedł od razu na front. Od tej chwili pani Maria, jak niegdyś jej mama, sama musiała troszczyć się o dom i dzieci. W 1941 roku pan Stefan zmarł, wycieńczony trudami frontowymi i represjami Niemców.

- Tata nie był w obozie, ale Niemcy skierowali go do takiej pracy, iż po pewnym czasie zmarł z wycieńczenia prawie na miejscu pracy - opowiada Halina Wieczorek, najstarsza córka pani Marii.

Po śmierci męża Maria Mirek z narażeniem życia zdobywała żywność dla swojej rodziny, łamiąc nakazy i zakazy okupanta, mimo licznych zatrzymań i przesłuchań. W rezultacie wydano nakaz aresztowania jej i już do końca wojny pani Maria musiała się ukrywać.

- Aby dzieci miały co jeść, jeździłam po okolicznych miastach i wsiach, sprzedając i kupując co się tylko da, by zarobić na jedzenie. Choć nie raz zdarzało się, że nie miałam co do garnka włożyć - opowiada jubilatka.

Dąbrowska seniorka po wojnie podjęła pracę, najpierw chałupniczą, a później jako szef kuchni w Funduszu Wczasów Pracowniczych.

Rodzinna gromadka

Teraz stulatka jest już na rencie i mieszka ze swoją córką, Haliną. jest w dobrej kondycji. Kontaktuje się jednak z całą rodziną, a jest to niemała gromadka, bo pani Maria ma dwie córki ( jej syn Zbysław zmarł 11 lat temu), ale jest jeszcze piątka wnuków, siedmioro prawnuków oraz czwórka praprawnuków.

- Babcia jest wspaniałą kobietą, serdeczną i ciepłą. Przychodzę do niej w weekendy, bo mieszkamy w jednym mieście. Ma dla mnie zawsze przygotowane ciasteczka i opowiada mi historię z lat swojej młodości, pokazuje zdjęcia. Czasem namówię ją, by pobawiła się ze mną w chowanego. Prawie zawsze skrywam się za zasłoną, a ona prawie nigdy nie może mnie znaleźć - opowiada sześcioletni Bartosz Bendor, praprawnuk pani Marii.

Wczoraj na uroczystości jubilatka zasypana została kwiatami, a jedna z wnuczek, Ewa Potyrała, przygotowała specjalnie na tę okazję dla swojej babci wiersz, który wygłosiła. Gości było ponad 30.

Pani Maria nie stosowała żadnych diet, ani specyfików. Sama podkreśla, że długowieczność ma w genach, to po prostu rodzinne.

- To nie jedzenie jest powodem, że tak długo żyję. Jem to, co wszyscy, a czasami nawet głodowałam. Trzeba przyznać jednak, że zahartowała mnie praca. Choć przyznam, że wigoru dodaje mi pozytywne myślenie. Nawet gdy było ciężko, zawsze patrzyłam na świat optymistycznie - podkreśla jubilatka, która jeszcze całkiem dobrze słyszy i widzi, chętnie też spaceruje po domu.
Pani Maria czasami siedzi w oknie i przygląda się światu, innym razem opowiada o swoich przeżyciach najbliższym i zawsze się przy tym uśmiecha.

Cztery razy sto

Wczorajsza uroczystość była o tyle szczególna, że przybyła do Pałacu cała rodzina jubilatki - dokładnie pięć pokoleń.

- To nasza pierwsza taka jubilatka w tym roku. Potem podobne uroczystości będziemy mieć jeszcze trzy razy. Może nie w tak szerokim gronie i nie w Pałacu, ale w domach samych jubilatów. Zauważamy zresztą, że ostatnio coraz częściej w naszym mieście zdarzają nam się takie niezwykłe jubileusze - podsumowuje Małgorzata Łukasik, kierowniczka dąbrowskiego Urzędu Stanu Cywilnego.

od 12 lat
Wideo

Protest w obronie Parku Śląskiego i drzew w Chorzowie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto