Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Batalii o powrót do Zespołu Szkół Plastycznych Roberta Strzały ciąg dalszy. Padnie jasna odpowiedź?

PAS
Dziś kolejna odsłona korespondencji pomiędzy Robertem Strzałą, a władzami Dąbrowy Górniczej. Sprawa powrotu do pracy byłego polonisty utknęła w martwym punkcie, a problemami na szerszą skalę zajęła się prokuratura i radni Rady Miejskiej. Co z tego wyniknie, zobaczymy?

[pisownia zgodna z oryginałem]
Dąbrowa Górnicza, 20.listopada 2012

Szanowny Panie,

Będąc prezydentem miasta, jak sam Pan zauważył, muszę również podejmować decyzje trudne, a niekiedy niepopularne, które nie zawsze znajdują u wszystkich akceptację, i czasami są wręcz podważane. Dokładnie tak samo jest w przypadku Zespołu Szkół Plastycznych. Podjąłem decyzję, za którą ponoszę odpowiedzialność i mam świadomość jej konsekwencji.
Nieprawidłowościami, o które zgłosił Związek Zawodowy "Kontra" i które przytacza Pan w liście, obecnie zajmuje się zarówno Komisja Rewizyjna Rady Miejskiej jak i częścią z nich dąbrowska Prokuratura Rejonowa. Zarówno radni jak i prokuratorzy pochylą się nad sygnałami płynącymi od związkowców i ocenią czy zarzuty są zasadne, czy nie.
Jeśli rzeczywiście coraz poważniej rozważa Pan złożenie pozwu do Sądu Pracy, być może jest to dobre rozwiązanie. Sąd zajmie się Pana zarzutami i uwagami, wysłucha argumentów dyrektora szkoły i wyda ostateczny wyrok w tej sprawie.

Z poważaniem
Prezydent Miasta
Zbigniew Podraza

Dąbrowa Górnicza, 26.11.2012

Prezydent
Miasta Dąbrowa Górnicza
Zbigniew Podraza

Szanowny Panie Prezydencie,
postanowiłem do Pana jeszcze raz napisać, choć wiem/wyraźnie widzę, że w mojej sprawie nic się już zrobić nie da(?). Tym razem nie proszę więc o odpowiedź. Mam świadomość, że prawdopodobnie nic nowego ona do sprawy nie wniesie.
Trzeba zaznaczyć, że gdyby moja praca nie była równocześnie moją pasją, gdybym wykonywał ją źle, a przede wszystkim - gdyby sytuacja nieprzedłużenia umowy była "czysta" - ta "korespondencja" w ogóle nie miałaby miejsca. Chcąc, nie chcąc pogodziłbym się z decyzją dyrekcji (tak jak robiłem to przez 8 lat pracy "na zastępstwach").

Chcę tylko powiedzieć, że czuję się bardzo zawiedziony i najzwyczajniej, po ludzku - jest mi potwornie przykro i źle. Że tak, a nie inaczej zostałem przez dyrekcję potraktowany. Że nikt nie był w stanie mi pomóc. Że wszyscy wokoło umywają ręce i przerzucają winę na inne instancje.
A tymczasem wciąż czuję się jak pionek, jak ludzik z gry komputerowej, którego ustawia się w pozycji dla gracza dogodnej. Stan ten wynika po pierwsze z tego, jak potraktowała mnie pani Iwona Gawrychowska w pierwszym tygodniu września, a następnie ze sposobu, w jaki prowadziła ze mną korespondencję (załączniki).

Przez trzy miesiące ani Pani Dyrektor, ani Pan, Panie Prezydencie, nie byliście w stanie (a może nie chcieliście?) odpowiedzieć mi wprost i bez owijania w bawełnę. A moje pytanie (czy była możliwość zatrudnienia mnie w Zespole Szkół Plastycznych od września 2012 roku?) jest przecież banalne i daje dwie możliwości odpowiedzi - "tak" lub "nie". Tak przynajmniej podpowiada logika.

Dlatego, kiedy spotykam swoich uczniów i pytają mnie, dlaczego już ich nie uczę, z pełną świadomością i odpowiedzialnością mówię, że chciano się mnie pozbyć, że było to zagranie celowe. Że, owszem, pracowałem na zastępstwo - ale była realna szansa, była możliwość na pewną stabilizację. Że, mogłem w tym roku szkolnym pracować w Zespole Szkół Plastycznych i nikt by na tym nie stracił! Niestety - aktualna dyrekcja potraktowała mnie jak przedmiot. Mimo że miała możliwość zrobić zupełnie inaczej. Mimo że mogłem nadal uczyć. I to właśnie ona ponosi winę i odpowiedzialność za ten stan. Podkreślam, że, wypowiadając te słowa, absolutnie nie czuję, jakobym podważał czyjś autorytet. Raczej - gdybym mówił inaczej, nie pozostawałbym w zgodzie ze sobą, czyli najzwyczajniej na świecie - bym skłamał.
Zauważmy, że we wrześniu była to tylko teoria. Moja mała, prywatna, spiskowa teoria dziejów. Jednak brak konkretnej odpowiedzi, który otrzymuję (sic!) od dwóch/trzech miesięcy tylko mnie w niej utwierdził i teraz wiem, teraz jestem przekonany, że to prawda. Teoria przestała być teorią. Stała się pewnością.
Przecież - gdyby było inaczej - udzielenie bezpośredniej odpowiedzi, którego Pani Dyrektor ZSP i Pan tak bardzo unikacie, nie byłoby żadnym problemem.

Śmiem przypuszczać, że nieoficjalnie przyznałby mi Pan rację i niezbyt rozumiem, dlaczego nie zrobi Pan tego jako Prezydent? Przecież z faktami, liczbami nie sposób dyskutować. Może dlatego zarówno Pan, jak i pani Gawrychowska od dwóch miesięcy pomijacie je milczeniem.
Muszę powiedzieć, że nie jest mi z tą świadomością wcale lepiej, wręcz przeciwnie - czuję się zawiedziony, rozgoryczony, poniżony i zdruzgotany własną bezsilnością.

Pisze Pan, że ponosi "odpowiedzialność i ma świadomość konsekwencji" swojej decyzji dotyczącej wyboru dyrektora Zespołu Szkół Plastycznych. Uważam, że owszem, ponosi Pan odpowiedzialność, natomiast - jeśli chodzi o ścisłość - konsekwencje dotykają bezpośrednio mnie. Dlatego ośmieliłem się zwrócić o pomoc bezpośrednio do Pana.

Powiem Panu szczerze, że, jeśli chodzi o złożenie skargi do Sądu Pracy, wciąż biję się z myślami. Nie ukrywam, że od początku brałem tę możliwość pod uwagę, jednak była ona dla mnie po prostu ostatecznością.
Nie dlatego, że boję się przegranej.
Powody są trzy: po pierwsze - chciałem dojść prawdy i zmienić swoją sytuację na płaszczyźnie dialogu i porozumienia, a nie w Sądzie; po drugie - o czym już pisałem - nie chodzi mi o odszkodowanie, tylko o powrót do pracy (pracy, którą wykonywałem dobrze, bo z oddaniem); po trzecie - "mówi się", że nauczycielowi, który wystąpi do Sądu Pracy, jest potem trudniej znaleźć pracę. Co prawda nie wiem, czy moją sytuację jest w stanie jeszcze coś pogorszyć, niemniej jednak - najzwyczajniej i po ludzku - dosyć się tego obawiam.
Dlatego liczę, że nie zapomni Pan o zapewnieniu, które złożył Pan w poprzednich listach. Proszę o mnie pamiętać bez względu na to, jakie podejmę kroki i jakie będą ich konsekwencje. To - w pewnym sensie - przedłużenie odpowiedzialności, o której Pan wspomina.

Na koniec muszę z całą mocą podkreślić (bo, niestety, spotkałem się już i z takimi zarzutami), że polemika z Panem nie ma podłoża politycznego (niezbyt się na polityce znam i niezbyt mnie ona interesuje), nikt mną nie steruje, ani mną nie gra, nie kieruję się złośliwością, pobudkami osobistymi czy "chęcią odegrania się".
Czyli w dużym skrócie - nie jestem głupi (być może tylko naiwny - skoro wierzyłem, że nowa dyrekcja Plastyka weźmie pod uwagę dobro szkoły i uczniów; skoro wierzyłem, że Pan mi pomoże lub chociaż odpowie na pytanie, które z uporem maniaka zadaję).
Tak naprawdę próbuję (a może już tylko "próbowałem") jedynie walczyć(?) o coś, co - jakkolwiek patetycznie by to nie zabrzmiało - nazywam prawdą i sprawiedliwością. I oczywiście o byt swojej rodziny, swoich dzieci.

Bo bardzo nie chcę stąd wyemigrować.

Z poważaniem -
Robert Strzała

Do wiadomości
- Rada Miejska w Dąbrowie Górniczej
- Dyrektor Centrum Edukacji Artystycznej
- Wizytator CEA - Region Śląski
- sygnatariusze petycji (internauci)Załączniki:

Załączniki
- kserokopie korespondencji między dyrektorem ZSP a mną

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak przygotować się do rozmowy o pracę?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto