Z ulicy Poniatowskiego widać budynek dąbrowskiego magistratu. Stojąc tam, trudno jednak uwierzyć, że jest się niemal w centrum dużego miasta. Góry śmieci i chwasty, które rosną dookoła tamtejszych domów, sięgają dwóch metrów wysokości. Mieszkańcy nie bez powodu boją się o własne bezpieczeństwo.
Azyl w szuwarach
- Kilka razy było już tak, że podpalono tę trawę w kilku miejscach. Ogień otoczył nasze domy. Gdyby straż pożarna nie przyjechała na czas, to nie wiadomo, jak by się to wszystko skończyło. Wciąż ze strachem myślimy o tym, że kolejne podpalenie to tylko kwestia czasu - mówi Elżbieta Mnich, mieszkanka ulicy Poniatowskiego.
Trudno się dziwić tym obawom, bo w gigantycznych chwastach chętnie szukają "azylu" młodzi ludzie.
- Są tu zaraz rano. Prawdopodobnie zamiast do szkoły, przychodzą właśnie tutaj. Chowają się w niezabezpieczonych ruinach, a potem można tam znaleźć igły, strzykawki i inne śmieci - opowiada Elżbieta Mnich.
Mieszkańcy ulicy Poniatowskiego interweniowali w tej sprawie już wielokrotnie. Niestety, dotąd niewiele udało im się zdziałać, choć próbowali pomocy szukać i w magistracie, i w Wojewódzkim Inspektoracie Ochrony Środowiska w Katowicach, i w biurach poselskich i na kolei, bo teren należy właśnie do PKP.
To nie my, to oni
Wszędzie przyznawano im rację, ale sytuacja dotąd się nie zmieniła. Nikt nie zdołał nakłonić PKP do uprzątnięcia terenu.
- Na kolei podpowiedziano nam kiedyś, że powinniśmy przekonać miasto do wykoszenia tej trawy, a później to właśnie miasto może wyegzekwować pieniądze za to od PKP - opowiada Ryszard Mnich.
Władze Dąbrowy Górniczej takiego rozwiązania nie brały jednak w ogóle pod uwagę.
- Szanse odzyskania tych pieniędzy od kolei, mówiąc delikatnie, nie są pewne. Gdybyśmy tym razem, zgodnie z życzeniem mieszkańców, wykosili trawę, to bardzo szybko okazało by się, że w mieście jest jeszcze wiele podobnych miejsc, gdzie są problemy z utrzymaniem porządku, a teren nie należy do gminy. Nie możemy tworzyć tego typu precedensu. Każdy właściciel musi dbać o porządek na swoim terenie - podkreśla Andrzej Bęben, rzecznik prasowy Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.
Wreszcie skoszą
Władze PKP sprawę mieszkańców ulicy Poniatowskiego dobrze znają już od dawna. Poprosiliśmy o wyznaczenie konkretnego terminu prac. Przecież nie można ludzi zbywać w nieskończoność, a o ich bezpieczeństwo tu chodzi! Wreszcie podjęto odpowiednie decyzje i ustalono termin przeprowadzenia prac.
- Ten teren rzeczywiście jest zaniedbany. Postanowiliśmy uprzątnąć go w najbliższym czasie. Niestety, nie uda się zrobić wszystkiego na raz, ale te miejsca w najbliższym sąsiedztwie domów uporządkowane zostaną do 15 września - obiecuje Tomasz Liszaj z PKP SA Katowice oddział gospodarki nieruchomościami.
Pismak przeciwko oszustom, uwaga na Instagram
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?