Tegoroczne dożynki w dąbrowskim Okradzionowie były dokładnie takie, jak trzeba. Na uroczystości przyszły tłumy mieszkańcówa, nie zabrakło też wystawców, hodowców, pań z kół gospodyń wiejskich, strażaków i rolników. Dopisała też pogoda.
Nie ma jak smalec!
Najważniejszym punktem uroczystości dożynkowych było oczywiście przekazanie raportu z przebiegu żniw i rozkrojenie chleba upieczonego z tegorocznych zbóż. Janina Kogut i Krzysztof Wilk, starostowie dożynek, oraz wszyscy, którzy utrzymują się z pracy na roli, zadbali już o to, żeby chleba nie zabrakło dla nikogo.
Panie z dąbrowskich kół gospodyń wiejskich częstowały każdego uczestnika dożynek chlebem ze smalcem.
- Taki chleb smakuje najlepiej. Jest świeży i upieczony bez sztucznych składników. Z domu wyniosłem ogromny szacunek dla chleba, a ten, którym mnie tutaj poczęstowano, smakuje właściwie dokładnie tak samo, jak ten, który jadłem będąc dzieckiem - przekonuje Zbigniew Stępień, uczestnik dąbrowskich dożynek.
Dla łasuchów
Takie opinie powtarzano najczęściej. Wszyscy zgodnie podkreślali, że taki chleb to po prostu smakołyk, lepszy od najwykwintniejszych kulinarnych specjałów.
- Wolę świeży chleb od egzotycznych potraw, czy nawet czekolady, którą uwielbiam. Ten jest po prostu pyszny - twierdzi Marzena Król, dąbrowianka.
Częstowano jednak nie tylko chlebem. Panie z kół gospodyń wiejskich zadbały o to, żeby wybór kulinarnych specjałów był naprawdę bogaty. Od słodkich smakołyków wprost uginały się stoły.
- Ciasta mamy różne, są tutaj między innymi pierniki, jabłeczniki, serniki. Wszystko oczywiście świeżutkie, przygotowane domowymi sposobami i bardzo smaczne - chwali Irena Lasek z Koła Gospodyń Wiejskich w Sławkowie.
I tak było, o czym świadczy fakt, że wszystko błyskawicznie znikało ze stołów.
Młodzież trzeba podszkolić
Tradycyjnie już podczas dożynek efektami swojej pracy chwalili się też pszczelarze. Słoiki miodu wypełniały wiele półek, a kunsztownie przygotowane z tych smakołyków ekspozycje jak magnes przyciągały uczestników dąbrowskich dożynek. Wybór był bardzo duży.
Warto było się skusić, bo jak podkreślają pszczelarze, to sama słodycz, a na dodatek jeszcze bardzo zdrowa. Dorośli przebierali więc w słoikach, a dzieciaki z zapartym tchem śledziły pracę pszczół.
- Przyglądam się, co robią pszczoły, bo zawsze interesowało mnie jak powstaje miód, który bardzo lubię - mówi pięcioletni Krzyś Cieślak.
Takie zainteresowanie najbardziej cieszyło oczywiście pszczelarzy.
- Trzeba poświęcić wiele czasu i pracy, żeby potem móc delektować się miodem. Młodzi ludzie interesują się tymi sprawami, dopytują o różne szczegóły, co bardzo mnie cieszy. Trzeba jednak przyznać, że generalnie ich wiedza na temat pracy pszczelarza nie jest zbyt rozległa. Takie spotkanie to dobra okazja, żeby trochę ich edukować - podkreśla Zygmunt Woźniak, pszczelarz z Łośnia.
Strefa Biznesu: Plantatorzy ostrzegają - owoce w tym roku będą droższe
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?