Nasze miasto już w połowie XIX wieku (nie będąc jeszcze wtedy w pełni miastem, bo bez praw miejskich) rozwijało się szybko dzięki powstającym tu nowym szlakom kolejowym. Rosły nowe, okazałe budynki dworcowe wraz z zapleczem, rampy przeładunkowe, a do tego wiadukty i przejazdy. Wtedy wszyscy zdawali sobie sprawę z tego, że bez kolei daleko się nie zajedzie…
Jeszcze w czasach PRL-u było mało może niezbyt kolorowo, ale przynajmniej jako taki porządek panował na stacjach i dworcach. No i co najważniejsze o każdej porze dnia można było kupić na dworcach bilety. Pamiętam i takie czasy, kiedy miały wygląd prostokątnych kawałków, jakby wyciętych z grubych kartonów, z mikroskopijnym nadrukiem, określającym ich przeznaczenie i cel podróży. W kasach zajmowały całe ściany. Panie sprzedające bilety (a czasami i panowie) musieli mieć niezłą pamięć, by wiedzieć po jaki akurat bilet sięgnąć. A potem jeszcze trzeba było taki bilet skasować. O komputerach, drukowaniu biletów nikt nawet nie myślał... To były czasy.
Dziś nie ma biletów, kas, pociągi jeżdżą jak chcą, a w naszym mieście wszystkie dworce niszczeją. Niektóre kolej chce sprzedać – jak ten w Ząbkowicach – inne wyburzyć, jak ten zabytkowy w centrum miasta, ale najgorsze jest to, że nie ma żadnych widoków na lepsze czasy dla pasażerów. Nie wspominając już o pasjonatach kolejnictwa i parowozów. W Sosnowcu chociaż miasto chce się dogadać z PKP i ratować dworzec w Maczkach…
Instahistorie z VIKI GABOR
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?