Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dąbrowa Górnicza: W Sądzie Rejonowym zeznawali świadkowie wypadku z 11 listopada 2009 roku

Piotr Sobierajski
Krzysztof i Beata Stępień liczą na sprawiedliwy wyrok
Krzysztof i Beata Stępień liczą na sprawiedliwy wyrok
We wtorek w Sądzie Rejonowym w Dąbrowie Górniczej odbyła się druga rozprawa w sprawie dąbrowskiej policjantki Anny K. oskarżonej o przejechanie na pasach 48-letniej dąbrowianki, nieudzielenie jej pomocy i ucieczkę z miejsca zdarzenia. Tym razem zeznawali świadkowie wydarzeń z 11 listopada 2009 roku. Część z nich niestety słabo już pamięta, co się wtedy działo, wyjaśnienia innych mogą natomiast wnieść coś nowego do sprawy.

W Sądzie Rejonowym w Dąbrowie Górniczej składało zeznania pięcioro świadków. Według ustaleń Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach, zajmującej się tą sprawą, aspirant Anna K. miała przejechać właśnie 11 listopada 2009 roku na czerwonym świetle, na pasach na ul. Tysiąclecia dąbrowiankę Beatę Stępień. Poszkodowana dąbrowianka miała złamane kości strzałkową i piszczelową w prawej nodze, pęknięty bark i rozbitą głowę. Do dziś ma w nodze 15 śrub i kawałki blachy, tylko dzięki czemu może chodzić. Cały czas przechodzi rehabilitację. Czeka ją też operacja usunięcia śrub z ciała. Nie wróciła do pełnej sprawności, co w przypadku jej zawodu (jest nauczycielką wychowania fizycznego) jest sprawą fundamentalną.

– Pamiętam, że miałam zielone światło, a do przejścia nie zbliżał się żaden samochód. Kiedy miałam może dwa, trzy kroki do chodnika nagle doszło do uderzenia. Straciłam na chwilę świadomość, a kiedy się ocknęłam okazało się, że nie mogę się ruszyć, a jestem na środku jezdni. Jeden ze świadków powiedział mi dopiero, że zostałam potrącona przez srebrne audi – mówi Beata Stępień. – Padał deszcz, było po godz. 19.30. Policjanci, którzy przyjechali na miejsce zdarzenia byli bardzo zdziwieni, że tak daleko odrzuciło mnie po zderzeniu od przejścia. To był koszmar, który trwa niestety nadal. Miałam swoje marzenia, plany, chciałam zrobić kurs instruktora narciarstwa, instruktora siatkówki. Stale się rozwijać, co w moim zawodzie jest bardzo ważne – dodaje dąbrowianka, która jest nauczycielem wychowania fizycznego w jednym z dąbrowskich gimnazjów.

Według ustaleń prokuratury za kierownicą audi, które jak się szybko okazało jest jej własnością, siedziała właśnie aspirant Anna K. Jak podkreślał wczoraj jeden ze świadków całego zdarzenia, Jakub G., auto zatrzymało się jeszcze ok. 50-100 metrów od miejsca zdarzenia, po czym szybko zniknęło wjeżdżając w ulicę Prusa. Samego zdarzenia już jednak dokładnie nie pamięta, co wskazuje na to, że ponad trzy lata od wypadku to jednak sporo czasu. I w tym czasie wiele szczegółów ucieka z pamięci.

– Wydaje mi się, że widziałem całe zdarzenie w bocznym lusterku. Nie widziałem momentu uderzenia auta w kobietę, ale pamiętam moment jak już przelatywała nad samochodem – mówił Jakub G., który siedział w swoim volkswagenie golfie tuż przed przejściem dla pieszych i czekał na zielone światło, chcąc skręcić w kierunku centrum miasta. – To było szare lub srebrne audi. Jechało za szybko. Wydaje mi się, że wyjechało z góry, od strony ul. Piłsudskiego – dodał.

Więcej szczegółów pamięta natomiast Krzysztof K., który także starał się udzielić pomocy poszkodowanej dąbrowiance. – Pamiętam, że kierowca golfa mówił mi, że widział, jak samochód zebrał zakręt i uderzył w kobietę. Miało to być na środkowym pasie, więc audi musiało przez chwilę jechać pod prąd. Parasolka i telefon poszkodowanej leżały na pasach, przy krawężniku – mówił 24-letni dąbrowianin. – Ja stałem przy klatce schodowej i widziałem tylko przez bramę, jak na masce samochodu jechało coś ciemnego. Wyglądało to na zderzak, czy jakiś inny przedmiot. Dopiero kiedy podszedłem bliżej okazało się, że to potrącona kobieta. Usłyszałem też rozmowę dwóch mężczyzn, którzy mówili, że też przechodzili przez przejście i jak byliby na tej samej wysokości, co pani Beata to też by ich zdmuchnęło. Wcześniej jednak ich nie widziałem, tuż po wypadku, więc musieli chyba wrócić w to miejsce – stwierdził dąbrowianin.

Srebrne audi, już po wypadku, na alei Zagłębia Dąbrowskiego widział Hubert M.. Pamięta, jak auto skosiło trzy znaki drogowe i dwa razy wjechało na pas zieleni, oddzielający pasy ruchu. Jego zdaniem kierowca jakby chciał skręcić w ul. Morcinka, ale manewr wykonał za późno. Z audi odpadła też rejestracja, którą zabrał a potem zadzwonił na policję. Nie pamięta jednak, kto siedział za kierownicą pojazdu. Przyznał jedynie, że raczej była to jedna osoba, ale mógł nią być mężczyzna. Nie jest jednak pewien, bo wnętrze pojazdu widział tylko przez chwilę i to z odległości około 6-7 metrów.

Aspirant Anna K., która obecnie jest zawieszona w pełnieniu swoich obowiązków, nie przyznaje się do winy i odmawia składania zeznań. Jak stwierdził prokurator Piotr Kądziela, zeznania świadków, zebrane dowody, a także opinia biegłych, wskazują, że za kierownicą audi A6 11 listopada 2009 roku (wtedy dąbrowscy policjanci świętowali nadanie komendzie sztandaru) siedziała właśnie Anna K. Biegli jednoznacznie stwierdzili, że nie mogła wówczas prowadzić jej koleżanka z pracy (dziś już była policjantka Iwona M.), która wzięła na siebie całą winę. Tuż po wypadku kobiety kontaktowały się bowiem ze sobą kilkanaście razy przez telefony komórkowe, które logowały się do innych stacji bazowych. Prokuraturze nie udało się jedynie udowodnić, że Anna K. prowadziła wóz po spożyciu alkoholu, ponieważ została zatrzymana dopiero kilkanaście godzin po wypadku w domu swojej babci. Babcia wczoraj odmówiła także składania zeznań w tej sprawie. Kolejna rozprawa w najbliższy piątek. Wtedy też zeznawać będzie Iwona M., która wzięła winę za wypadek na siebie oraz dąbrowscy policjanci.

od 16 lat
Wideo

Policyjne drony na Podkarpaciu w akcji

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto