Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dąbrowa Górnicza: Węgiel jeszcze tu jest... choć kopalni brak [ZDJĘCIA]

tekst i foto. Tomek Szymczyk
Po kopalni oprowadził Naszych Czytelników Krzysztof Antas, górnik Zawadzkiego od 1982 roku.
Po kopalni oprowadził Naszych Czytelników Krzysztof Antas, górnik Zawadzkiego od 1982 roku.
W niedzielę Barbórka. Choć kopalni już nie ma, w naszym mieście dalej jednak mieszkają górnicy. My sprawdziliśmy, co dzieje się na terenach po "Zawadzkim"

W czerwcu 1995 roku na powierzchnię wyjechała ostatnia tona węgla z kopalni Paryż. Dziś już tylko przymiotnik „Górnicza” w nazwie miasta przypomina o ponad 200-letniej tradycji wydobycia czarnego złota w Dąbrowie. Pierwsza większa kopalnia – Reden – powstała już w 1785 roku, w 1875 r. w Gołonogu założono Florę, a 20 października 1879 roku oddano do użytku szyb Paryż. Po wojnie te trzy zakłady, razem z łagiskim Marsem, utworzyły kopalnię Generał Zawadzki. Dziś wydobycia już się nie prowadzi, szyby zasypano, ale budynki kopalni nadal stoją. Postanowiliśmy sprawdzić, co się z nimi dzieje.

Wchodzimy na teren „Zawadzkiego” Brama wejściowa od strony pętli tramwajowej. Kiedyś stali tu strażnicy. Dziś dla wielu osób to skrót na Ksawerę. Po wejściu mijamy kolejne budynki. Dopiero potem dowiadujemy się, że po prawej stronie były kiedyś warsztaty mechaniczne, po lewej – przed wojną znajdowały się stajnie. Dalej mijamy odremontowany, choć wciąż czekający na inwestora budynek łaźni, a naprzeciw niego dziś hurtownię wody mineralnej, a swego czasu... zakładowy komitet partii i komórkę ZMS-u. Tuż obok swe biura ma Zakład Przeróbki Mechanicznej Węgla „Dąbrowa”. To jedyna działająca część dawnej kopalni i jedno z trzech obok Centralnego Ośrodka Informatyki Górnictwa i remontującej obudowy zmechanizowane firmy Bremasz (wszystkie wciąż mają ten sam adres – Perla 10) przedsiębiorstw z branży węglowej w mieście. Firma, choć powstała na bazie kopalni, dziś węgla już nie kopie. – Przerabiamy hałdy pogórnicze i w ten sposób odzyskujemy surowce. Tworzymy czyste mieszanki energetyczne. Produktem ubocznym są surowce mineralne – mówi Adam Zaczkowski, dyrektor techniczny zakładu. Pod miastem w dalszym ciągu zalegają jednak bogate złoża węgla. – Pamiętam, że jak kopali przejście podziemne w centrum miasta, to dokopali się do węgla – mówi oprowadzający nas po dawnej kopalni Krzysztof Antas, od 1982 roku górnik „Zawadzkiego”, a dziś pracownik ZPMW. – W tym rejonie jest nie mniej jak 20 milionów ton czystego energetycznego, ale to trudne złoże w filarze ochronnym miasta – tłumaczy dr inż. Bogdan Ćwięk, dziś szef Fundacji Rodzin Górniczych, a niegdyś pracownik kopalni. Adam Zaczkowski dodaje, że to węgiel o jakości najlepszej w Europie. Krzysztof Antas oprowadza nas po obiektach dawnego kopalni.

- Pisze pan o „Zawadzkim”? Niech pan napisze, żeby znowu barbórki płacili – śmieje się jeden z jego kolegów. ZPMW wykorzystuje dawną kopalnianą sortownię, na placu drzewnym wyrosło osiedle, po zasypanych szybach zostało niewiele. Pomalowany na różowo budynek to maszynownia dawnego „Andrzeja”. „Cieszkowski” służy dziś odwadnianiu okolicznych wyrobisk, samo nadszybie to ruina. Wysoki budynek z cegły to z kolei maszynownia szybu „Paryż”. W środku widać jeszcze fragmenty urządzeń. Jest też... pomnik Aleksandra Zawadzkiego, który swego czasu stał w parku miejskim. Obiekt miał być kilka lat temu zalążkiem górniczego skansenu, na realizację projektu zabrakło jednak pieniędzy. - Wiąże się to z ogromnymi wydatkami, gdyż budynki administrowane przez Muzeum (maszynownia szybu Cieszkowski oraz maszynownia i nadszybie szybu Paryż) są w bardzo złym stanie technicznym. Nie podlegają one bezpośredniej ochronie konserwatorskiej – tłumaczy Arkadiusz Rybak, dyrektor Muzeum Miejskiego Sztygarka.

Nie ma kopalni, nie ma szybów, do przeszłości odeszły też dawne Barbórki. Orkiestra górnicza dyrektora już nie obudzi. Nie będzie gości, takich jak Edward Gierek, Piotr Jaroszewicz, marynarze ze statku „Generał Zawadzki” czy sam powojenny patron kopalni, który według opowieści na pierwszej powojennej Barbórce podarował jednemu z górników swój wojskowy kożuch. Czas hucznego świętowania w PKZ też minął bezpowrotnie. – W latach 60. wyjeżdżający z dołu górnicy otrzymywali 2 bułki, 30 dkg kiełbasy i ćwiartkę wódki. Dopiero potem, kiedy wprowadzono Kartę górnika pojawiły się akademie barbórkowe i obiady jubilackie – wspomina Bogdan Ćwięk. Krzysztof Antas po dziesięciu latach pracy dostał brązowy krzyż zasługi. – Były karczmy piwne dla zasłużonych górników i babskie combry – wspomina. – Pamiętam, jak podczas takich spotkań dość pojemne kufle trzeba było wypijać do dna. To nie był problem, ale to, że nie można było wyjść do ubikacji już tak – śmieje się po latach.

2 grudnia spotkanie z jubilatami organizuje ZPMW Dąbrowa. – Mimo wszystko, węgiel to podstawa naszej działalności. Jest u nas grupa osób, która pracowała jeszcze na kopalni. Honorujemy to i chcemy kontynuować – mówi Adam Zaczkowski. Z każdym rokiem górnicze tradycje odchodzą jednak w cień. – Kilka lat temu przywieźli nam węgiel, w którym bardzo dużo było odciśniętych paproci. Dałem to córce, żeby zaniosła do szkoły. Nauczycielka nie wykazała żadnego zainteresowania – kończy z żalem Krzysztof Antas.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Polacy chętniej sięgają po krajowe produkty?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto