Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dzikie zwierzęta w woj. śląskim. Krokodyl w Wiśle, puma w Bytomiu? Szukać trzeba

Witold Kożdoń
Czasami egzotyczne zwierzęta wywołują popłoch, ale rzadko stawiają na nogi nasze służby
Czasami egzotyczne zwierzęta wywołują popłoch, ale rzadko stawiają na nogi nasze służby W. Kożdoń
Przed tygodniem strażacy i policjanci w Skoczowie szukali w Wiśle… krokodyla. Ile podatnicy wydali na tę akcję, nie wiadomo, bo nasze służby nie liczą kosztów niepotrzebnych działań. Większa akcja to tysiące złotych. Nie ma też procedur, które mówią, jak postępować w podobnych sytuacjach.

- Każde nietypowe zgłoszenie analizujemy. Dużo zależy więc od doświadczenia dyżurnego. Tyle że jeśli zgłaszający jest wiarygodny, nie możemy nie zareagować: naszym zadaniem jest ochrona zdrowia i życia obywateli - stwierdza sierżant Marta Ladowska z zespołu prasowego Komendy Wojewódzkiej Policji w Katowicach.

Z dziwnymi zgłoszeniami na co dzień radzą sobie także ratownicy Beskidzkiej Grupy GOPR. Zdarza się, że turyści dzwonią, twierdząc, iż widzieli "dźwiedzia".

- Ostatnio zadzwonił zaś mężczyzna, który na szlaku został potrącony przez jelenia i nie był to wcale głupi żart - mówi Arkadiusz Śleziona, szef organizacji służby Beskidzkiej Grupy GOPR.

Zapewnia przy tym, że choć ratownicy GOPR nie bagatelizują nawet najbardziej niedorzecznego wezwania, głupie żarty z reguły udaje się rozszyfrować.

- Zazwyczaj wystarczy ponownie zadzwonić pod numer telefonu zgłaszającego. Ale jeśli informacje trzymają się kupy, nie możemy odmówić pomocy - stwierdza i przypomina, że niedawno goprowcy ściągali z drzewa ojca z synem, których wystraszyły dziki. - Mężczyzna zadzwonił do nas, przekonując, że atakuje go locha z młodymi - mówi Śleziona.

Aneta Gołębiowska z biura prasowego śląskiej straży pożarnej przypomina, że w naszym regionie zdarzały się także zgłoszenia o pumie czy pływających w jeziorach piraniach. - Przyjmujemy je w dobrej wierze. Nie możemy powiedzieć "pan kłamie", bo niby na jakiej podstawie - mówi rzeczniczka. Zapewnia jednak, że głupie alarmy zdarzają się rzadko.

- Najczęściej są to zgłoszenia o podłożonych bombach, ale i tych, odkąd możemy namierzyć telefon, jest dziś mniej niż dawniej - stwierdza Gołębiowska.

Na Śląsku piranie nie mają szans

Otwarcie polskich granic sprawiło, że do naszego kraju zaczęły masowo docierać egzotyczne zwierzęta z najróżniejszych zakątków świata.

W efekcie strażnicy miejscy w Cieszynie łapali już na przykład kameleona, który uciekł na drzewo jednemu z mieszkańców. O wiele częściej ludzie znudzeni wężem czy żółwiem zwyczajnie wyrzucają je z domów. Odnalezione zwierzęta trafiają do ogrodów zoologicznych. Obecnie zjawisko to jest jednak dużo mniejsze niż jeszcze dwa lata temu. - Wtedy podrzucanie egzotycznych zwierząt było prawdziwą plagą. Przyjmowaliśmy mnóstwo węży, pająków, żółwi czy legwanów. Przy tym był to dla nas poważny problem, ponieważ musieliśmy stworzyć zwierzakom odpowiednie warunki. Szczęśliwie dziś takie przypadki zdarzają się sporadycznie - mówi Jolanta Kopiec, dyrektor Śląskiego Ogrodu Zoologicznego w Chorzowie.

Jej zdaniem, nie ma też powodów do obaw, ponieważ egzotyczne zwierzęta nie mają szans na samodzielne przetrwanie w naszym klimacie. - To z reguły gatunki ciepłolubne, a w Polsce nawet po upalnym lecie przychodzą jesień i zima, których węże, pająki czy legendarne już piranie nie są w stanie prze-trwać - stwierdza. WIK

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Rolnicy zapowiadają kolejne protesty, w nowej formie

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto