Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Emil Karewicz kończy dzisiaj 92 lata! Filmowy Hermann Brunner do dziś jest pełen ciepła i humoru

Dariusz Rekosz
Emil Karewicz dzisiaj, 13 marca 2015 roku, kończy 92 lata. Znając go osobiście dopowiedziałbym: „dopiero 92!” Urodził się w Wilnie i tam też rozpoczął swoją przygodę ze sceną. Był żołnierzem II Armii Wojska Polskiego, z którą doszedł aż do Berlina. Zagrał niezliczoną ilość ról teatralnych, a na dużym ekranie widzieliśmy go zarówno u Wajdy (w „Kanale”), jak i u Forda (w „Krzyżakach”). Inne filmy? Proszę bardzo. Wystarczy wymienić takie tytuły, jak: „Baza ludzi umarłych”, „Czarne chmury”, „Lalka”, „Polskie drogi”, „Szaleństwo Majki Skowron”, „Alternatywy 4”, „Sztos”, „M jak miłość”, „Barwy szczęścia”, „Sukces”, „Tak czy nie?” oraz „Na dobre i na złe” żeby wiedzieć, że mamy do czynienia z aktorem ponadprzeciętnym.

Emil Karewicz kończy dzisiaj 92 lata! Filmowy Hermann Brunner do dziś jest pełen ciepła i humoru


Znakomicie czuje się w mundurze, więc rola Hermanna Brunera w serialu „Stawka większa niż życie” była rolą, za którą „pokochały” go trzy pokolenia Polaków. Mimo tego, że z osiemnastu odcinków zaliczył jedynie pięć, to wykreowana przez niego postać „wyjątkowej kanalii” (jak w odcinku „Spotkanie” mówi o nim Hans Kloss) bezprecedensowo zapadła w pamięć nie tylko polskich widzów. W naszej masowej świadomości funkcjonują powiedzonka, związane z tym cynicznym esesmanem: „Nie ze mną te numery Brunner!” oraz „Brunner, ty świno!” Jednak, jeżeli dokładnie prześledzą Państwo wszystkie odcinki „Stawki”, to zorientujecie się, że takie słowa... nigdy nie padły!

Prywatnie poznałem się z panem Emilem w Katowicach w 2009, z okazji otwarcia Muzeum Hansa Klossa (nazywanego także Muzeum filmu „Stawka większa niż życie”). Uczestniczył w uroczystym przecięciu wstęgi, w pierwszym przemarszu przez Muzeum (kiedy kompletnie nic nie było widać) oraz w konferencji prasowej, zorganizowanej z okazji uruchomienia tej placówki. Później rozmawialiśmy ze sobą wiele razy. Spotkaliśmy się także w czasie Nocy Muzeów, w 2011, gdy zaproszony do Muzeum Wojska Polskiego w Warszawie odsłaniał silikonową figurę króla Władysława Jagiełły. Przydreptał ze swoją przyboczną laseczką, z uśmiechem na ustach pociągnął za płótno, wypił lampkę wina i zadowolony pojechał do domu. W międzyczasie udało nam się zamienić kilka zdań. Zapytałem go wówczas, w jaki sposób porozumiewali się na planie „Krzyżaków”? Wszak telefonów komórkowych jeszcze wówczas nie było, a krótkofalówki miały zasięg nieco krótszy niż pola Grunwaldu. Odparł, że reżyser dysponował jedynie olbrzymią tubą, przez którą nawoływał do ataku lub ucieczki z pola bitwy. A najśmieszniejsze były wulgaryzmy, które wylatywały z tuby. „Nigdy nie wiedziałem, do kogo się odnoszą” – skwitował.

Emil Karewicz do dziś zachował pogodę ducha i sprawność, jakiej wielu młodszych od niego (nie tylko aktorów) może mu tylko pozazdrościć. Wystarczy przypomnieć, że niecałe trzy lata temu wystąpił w sensacyjnej produkcji Patryka Vegi – „Stawka większa niż śmierć”, gdzie ponownie wcielił się w rolę... Brunnera.

Ma niesamowite poczucie humoru. Od zawsze! Gdy na fali popularności serialu z Klossem, odwiedzał wraz ze Stanisławem Mikulskim socjalistyczne zakłady pracy, świetlice przyzakładowe i ówczesne domy kultury, usłyszał w pewnym mieście: „Witamy towarzysza Klossa i towarzysza Brunnera”. Mimo, że nie był członkiem partii, nie okazał zniesmaczenia, lecz z wrodzoną sobie sympatią odparł: „Nie wiedziałem, że mam tu przyjaciół z NSDAP”.
Czego można życzyć szacownemu jubilatowi? Sto lat, to w jego przypadku nieco za mało. Życzmy mu, żeby cieszył nas swoją osobowością każdego dnia i żeby zdrowie dopisywało mu jak najdłużej. I żebyśmy do końca świata mogli słuchać jego słynnego: „Aaaa... jesteś, Hans. Spodziewałem się tu ciebie.”

Z okazju urodzin Emila Karewicza rekomendujemy także Państwu wznowienie książki naszego dąbrowskiego pisarza, Dariusza Rekosza pt. „Zamach na Muzeum Hansa Klossa” (Wydawnictwo Bernardinum, 2015). Mamy dla Was niespodziankę. Wystarczy tylko odpowiedzieć na pytanie: W ilu odcinkach "Stawki większej niż życie" zagrał Emil Karewicz, by wziąć udział w losowaniu dwóch egzemplarzy tej właśnie książki z autografem autora. Na odpowiedzi czekamy pod adresem mailowym: [email protected] do najbliższego wtorku, do godz. 12.00. Zwycięzców o miejscu odbioru nagrody poinformujrmy mailowo lub telefonicznie, dlatego prosimy także o podanie w treści maila kontaktowego numeru telefonu.

A tak rekomenduje swoją książkę sam autor...

O uruchomieniu w Katowicach Muzeum Hansa Klossa dowiedziałem się z ulicznych bilboardów, a później ze strony internetowej, która utrzymana była w klimacie serialu. Kilka dni przed otwarciem tej placówki, udało mi się zwiedzić jej wnętrza i poznać pomysłodawcę przedsięwzięcia – Piotra Owcarza. W sobotę 28 lutego 2009 – mroźną i przyprószoną resztkami zimowego śniegu – tuż przed godziną 12:00, oczekiwałem przy ulicy Gliwickiej 6 w Katowicach na uroczyste przecięcie wstęgi, którego dokonali Stanisław Mikulski i Emil Karewicz. Niesiony falą, utworzoną przez zaproszonych gości i wszystkie możliwe media, zaliczyłem pierwszą oficjalną wizytę w Muzeum i mogłem doświadczyć uwielbienia, jakim Polacy darzyli „Stawkę większą niż życie”. Dzień później – w niedzielę 1 marca 2009, dokładnie o godz. 10:00 – Muzeum odwiedzili pierwsi zwiedzający.

Rozmach był imponujący. Klimatyczne wnętrza MHK pozwoliły na organizację wielu niezapomnianych imprez. Stając się animatorem kultury tego przybytku, miałem możliwość zaproszenia na spotkania z publicznością kilku znanych aktorów – Leonarda Pietraszaka, Witolda Pyrkosza i Edwarda Linde-Lubaszenko. Na początku października 2009 brałem także udział w organizacji Ogólnopolskiego Turnieju z Wiedzy o Stawce, którego do dziś nikt w Polsce nie powtórzył.

Muzeum przetrwało dokładnie 10 miesięcy. W ostatnim dniu grudnia 2009 zostało definitywnie zamknięte, a zebrane w nim eksponaty rozpierzchły się po świecie. To właśnie od tego momentu media zaczęły się dopytywać o przyczyny likwidacji tej pierwszej pop-kulturowej placówki. Podchwyciłem temat. Jesienią 2010 wydałem książkę „Zamach na Muzeum Hansa Klossa”, którą – dzięki Wydawnictwu Bernardinum z Pelplina – wznowiłem kilka dni temu.

Tajemnicza twarz Stanisława Mikulskiego, zamieszczona na okładce zapowiada zagadkową fabułę. I taki też jest ten thriller. Pierwsze dwa rozdziały to trzy trupy, a później napięcie już tylko... wzrasta. W prawdziwe wydarzenia, które miały miejsce w Muzeum i jego okolicach, tak wplotłem pewną fikcyjną opowieść, że do dziś wielu czytelników pyta mnie, co w tej książce jest prawdą, a co nią nie jest. Akcja rozgrywa się w większości w Katowicach, Dąbrowie Górniczej, Krakowie i Warszawie. Supertajny agent rosyjskiej FSB Dymitr Kuzniecow i prowadzący sprawę tajemniczych zabójstw – inspektor Daniel Bernat – będą musieli stoczyć decydującą walkę o życie milionów ludzi. Prawda jest bliżej, niż myślisz... Znowu!

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto