Stanisław Podsiadło jest przekonany, że błędnie wyliczono mu kwotę emerytury. Sam zauważył to dopiero niedawno i od kilku miesięcy usiłuje sprawę wyjaśnić. Niestety, wciąż mu się to nie udaje.
- Akcja informacyjna przed ostatnią waloryzacją emerytur była bardzo dobrze prowadzona. Na podstawie pojawiających się w mediach informacji sam postanowiłem przeanalizować to, jak naliczona została moja emerytura. Wtedy ze zdziwieniem stwierdziłem, że popełniono błąd - opowiada Stanisław Podsiadło.
Zgodnie z obliczeniami dąbrowskiego emeryta z powodu pomyłki każdego miesiąca jego emerytura może być niższa nawet o około 500 zł od tej, którą powinien otrzymywać. Już ta kwota jest duża, a trzeba ją jeszcze pomnożyć, bo jeśli błąd rzeczywiście popełniono, to cała sprawa ciągnie się już od 10 lat.
- Pracowałem na kolei więc otrzymuję emeryturę kolejową. Gdy ją naliczano to waloryzowano wskaźnikiem kwotę poprzednio obarczoną błędem, czyli kwotę bazową, a nie jak należało kwotę świadczenia. Począwszy od pierwszej waloryzacji błąd ten był powtarzany przez dziesięć lat - wyjaśnia Stanisław Podsiadło.
Zdaniem dąbrowskiego emeryta błąd popełniono jeszcze w Okręgowych Kolejach Państwowych. Do 1998 roku świadczenia wypłacała mu właśnie Dyrekcja Okręgowych Kolei Państwowych. Po zmianach zadania te przejął Zakład Ubezpieczeń Społecznych i zdaniem pana Stanisława wówczas na pomyłkę również nikt nie zwrócił uwagi.
Stanisław Podsiadło, kiedy zauważył, że jego emerytura jest niższa niż powinna, wszystko przeliczył jeszcze wielokrotnie, żeby mieć pewność słuszności swoich roszczeń.
- Nie mam komputera więc musiałem liczyć sam. Niezbyt dobrze też widzę, ale wszystko przeliczyłem bardzo dokładnie. Zadałem sobie wiele trudu, ale liczby wskazują na to, że mam rację - przekonuje emeryt.
Aby o swoim odkryciu przekonać urzędników z Zakładu Ubezpieczeń Społecznych Stanisław Podsiadło w kwietniu przesłał im pismo z dokładnymi wyliczeniami potwierdzającymi jego rację. Liczył na to, że ZUS dokona korekty.
- Skala mojej krzywdy jest bardzo duża, a dodatkowo spotkało mnie to ze strony instytucji, która powinna się cieszyć powszechnym zaufaniem społecznym. Jestem w pełni świadomy tego, że poniesione straty są bezpowrotne, ale miałem nadzieję, że po przesłaniu tego pisma ZUS przynajmniej zatrzyma błędne naliczanie mojej emerytury i otrzymam wyrównanie za trzy lata, bo tak mówią przepisy - dowodzi Stanisław Podsiadło.
Odpowiedź była jednak odmowna. Urzędnicy uznali, że nie ma podstaw do uznania tych roszczeń.
- Z naszej strony wszystkie procedury zostały przeprowadzone zgodnie z przepisami. Do końca grudnia 1998 roku emerytury kolejowe przyznawała i wypłacała Dyrekcja Okręgowych Kolei Państwowych. ZUS zadanie to przejął 1 stycznia 1999 roku, wypłacając emerytury w kwocie ustalonej przez DOKP i waloryzując je według ogólnie ustalonych zasad. W sytuacji, gdy świadczeniobiorca nie zgadza się z decyzją ZUS-u przysługuje mu odwołanie do sądu - informuje Joanna Biniecka, rzeczniczka sosnowieckiego Zakładu Ubezpieczeń Społecznych.
Stanisław Podsiadło wybiera się więc do sądu, chociaż nie kryje obaw.
- Jeśli moje pismo nie wystarczyło, żeby urzędnicy dokładnie przeanalizowali sprawę, badając ją od samego początku, a nie tylko od momentu, gdy przejęli zadanie wypłacania emerytury, to nie wiem, czy będzie się to chciało zrobić sądowi, ale na pewno spróbuję - mówi dąbrowski emeryt.
Strefa Biznesu: Co dalej z limitami płatności gotówką?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
