O dokarmianiu zwierząt wiedzą wszyscy. Dzieci w szkołach robią karmniki i jest to sprawa jak najbardziej oczywista. Okazuje się jednak, że są i przeciwnicy takiej pomocy.
Szczury czy ptaki?
Janina Niemczura z ulicy Cedlera ptaki dokarmia już od lata. Wpadły na ten pomysł razem z sąsiadką, bo obie są miłośniczkami zwierząt. Pani Janina nie przypuszczała jednak, że spotka się to z dezaprobatą wspólnoty mieszkaniowej.
— Najpierw razem z sąsiadką dokarmiałyśmy ptaki, wyrzucając okruchy przez okno. Już to się nie spodobało. Przyszedł strażnik miejski mówiąc, że tak nie można robić, bo zanieczyszczamy teren, a na tych okruchach pasą się szczury — opowiada pani Janka.
Zabronili
Zapytała się więc, czy dokarmianie ptaków jest ustawowo zakazane. W odpowiedzi usłyszała od strażnika, że wolno jej będzie dokarmiać ukochane „cukrówki” pod warunkiem, że postawi karmnik.
— Uznałam te racje i zrobiłam karmnik. Okazało się jednak, że to nie zmieniło sytuacji. Właśnie dostałam pismo z Administracji nr 6, podpisane przez Tadeusza Jaworskiego z MZBM, które nakazuje mi... usunięcie karmnika i to w tym samym dniu, w którym otrzymałam pismo. Jeśli jednak tego nie zrobię, karmnik i tak zostanie usunięty, a ja zostanę obciążona kosztami. Przecież to nieludzkie, zwłaszcza teraz, przy takiej dużej ilości śniegu i takim mrozie. Wszędzie mówi się o pomocy dla zwierząt, a kiedy człowiek sam, z własnej woli chce coś takiego zrobić, to nagle okazuje się, że nie może — żali się pani Janka.
Byle do wiosny
Tadeusz Jaworski, zastępca dyrektora ds. eksploatacji technicznej tłumaczy, że postanowienie o usunięciu karmnika to reakcja na skargi mieszkańców.
— Wielokrotnie powtarzały się skargi, że przez dokarmianie ta pani zanieczyszcza teren, a do tych okruchów zbiegają się gryzonie. Właścicielem budynku jest Wspólnota Mieszkaniowa i to ona podjęła taką uchwałę. My jesteśmy tylko administratorem. Uważam, że wspólnota z tą panią powinny się porozumieć. Przede wszystkim uzgodnić pewne sprawy, bo ta pani postawiła ten karmnik nielegalnie, więc popełniła samowolę — tłumaczy Tadeusz Jaworski.
Pani Jance serce się ściska z żalu nad losem ptaków. To dla niej absurd. Na szczęście może uda się sprawę rozwiązać.
— To, co robi ta pani, jest rzeczywiście bardzo humanitarne i godne pochwały. Z drugiej strony trzeba także zrozumieć mieszkańców. Jestem po rozmowie z panią Niemczurą, która przyznała, że rzeczywiście to dokarmianie ptaków i kotów miało wpływ na to, że wcześniej, jeszcze dopóki nie było karmnika, pojawiły się tu gryzonie. Teraz natomiast karmnik ściąga mnóstwo ptactwa, chmary gawronów, które zanieczyszczają balkony i parapety. Sprawę chyba jednak uda nam się rozwiązać polubownie. Pani Niemczura zgodziła się przenieść karmnik trochę dalej, poza teren Wspólnoty. Jednocześnie prosiła, by mogło to stać się na wiosnę. Musi jednak napisać odpowiednie pismo do Wspólnoty z prośbą o prolongatę terminu — wyjaśnił Witold Masłowski, kierownik administracji.
9 ulubionych miejsc kleszczy w ciele
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?