Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Kładka w Dąbrowie Górniczej-Strzemieszycach będzie znów otwarta?

Piotr Sobierajski
Dzisiaj mogą się rozstrzygnąć losy nieczynnej od 15 miesięcy kładki w Dąbrowie Górniczej-Strzemieszycach, której brak komplikuje codzienne życie dąbrowian.

Miasto po raz kolejny będzie próbowało porozumieć się z koleją, by zadecydować, czy budować tymczasowe przejście przez torowisko, czy nie. Dąbrowskie władze są na to zdecydowane (budowa miała ruszyć już w październiku), ale kolej kręci nosem, że takie rozwiązanie nie zda egzaminu i nie może istnieć zbyt długo.

Jakby tego zamieszania było mało, choć PKP nie przyznaje się do kładki ani do odpowiedzialności za wypadek z lipca ubiegłego roku, kiedy to zginął tu dąbro- wianin porażony prądem, to... przygotowuje projekt remontu kładki.

W tym mętliku najbardziej cierpią jednak mieszkańcy Strzemieszyc. Przebiegają między pociągami, po torowisku, wielu z nich złamało tu już nogę czy rękę. A decyzji wciąż brak.

- Jesteśmy przygotowani do budowy tymczasowego przejścia przez niebezpieczne torowisko - mówi Bartosz Matylewicz z Urzędu Miejskiego w Dąbrowie Górniczej.

- Wydaliśmy kilka tysięcy na projekt budowlano-techniczny przejścia, ale cała inwestycja jest znacznie droższa. Idzie w dziesiątki, a nawet setki tysięcy złotych. Okazuje się jednak, że kolej nie chce się zgodzić na dłuższe funkcjonowanie tymczasowego przejścia niż trzy miesiące. W takim wypadku trudno rozpoczynać prace. Zwłaszcza że docierają do nas informacje, że PKP jednak szykuje się do remontu kładki - dodaje.

Potwierdza to też Jolanta Michalska, zastępca dyrektora Oddziału Gospodarowania Nieruchomościami PKP w Katowicach: - Niezależnie od niekorzystnych decyzji Wojewódzkiego Inspektoratu Nadzoru Budowlanego w Katowicach nasz oddział zlecił wykonanie projektu technicznego na wykonanie robót remontowych kładki.

Na razie nie wiadomo jednak, kiedy remont mógłby ruszyć. Za dwa, trzy miesiące czy może później.

Wątpliwości, co do tego, że to właśnie PKP powinna wyremontować kładkę nie ma właśnie Wojewódzki Inspektorat Nadzoru Budowlanego w Katowicach.

- Naszą decyzję podtrzymał Główny Urząd Nadzoru Budowlanego, ale PKP złożyła kasację do Naczelnego Sądu Administracyjnego - mówi Tomasz Radziewski, zastępca WINB w Katowicach.

- Prowadzimy także postępowanie egzekucyjne w stosunku do PKP, którego efektem może być ukaranie kolei karą pieniężną w wysokości do 50 tys. zł. To zazwyczaj skutkuje, ale kolej cały czas stosuje jednak tę samą taktykę odwołań od wszystkich naszych decyzji. I tutaj także odwołała się do Głównego Urzędu Nadzoru Budowlanego - dodaje inspektor Radziewski.

Skąd takie decyzje PKP?

- Bezspornym jest fakt, że PKP SA nie jest właścicielem ani gruntu, ani kładki, położonej w Strzemieszycach. Nie zgadzamy się z organem I i II instancji nadzoru budowlanego, który przyjął, że PKP SA jest władającym nieruchomością, nie wskazując czy władający jest zarządcą i przez kogo ustanowionym - tłumaczy Jolanta Michalska.

* CZYTAJ KONIECZNIE:

Nagie ciała ozdobione dziełami sztuki - finał mistrzostw bodypaintingu
Zmiana opon na zimówki to obowiązek NOWA USTAWA

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto