Ponad dobę policjanci poszukiwali rodziców trzyletniej Nikoli, którą bez opieki w piątek około godz. 14.30 znaleźli pasażerowie tramwaju linii 22, kursującego pomiędzy Czeladzią i Dąbrową Górniczą. O zaginięciu córki 25-letnia matka dowiedziała się... słuchając radia, kiedy wracała autostopem od znajomych z Gdańska.
W piątek cała rodzina wyszła razem z mieszkania w Dąbrowie Górniczej. Potem się rozdzielili. Kobieta wsiadła do tramwaju linii 22 w kierunku Będzina, ale nagle, zupełnie niespodziewanie, wysiadła z niego, pozostawiając tam Nikolę. Losem płaczącego, wystraszonego dziecka zainteresowali się pasażerowie i motorniczy.
- O tym, że mała jest bez opieki, zorientowaliśmy się po jakichś piętnastu minutach od momentu wyruszenia w trasę. Staraliśmy się wspólnie z pasażerami ustalić, czy w tramwaju przebywają rodzice, ale nie było przy niej nikogo. Natychmiast powiadomiliśmy policję. Z taką nieodpowiedzialnością rodziców spotkałem się w swojej pracy po raz pierwszy - mówi Jacek Bartoszewicz, motorniczy tramwaju linii nr 22.
Kiedy matka Nikoli usłyszała w radiu, że trwają poszukiwania rodziców dziewczynki, zgłosiła się na komisariat policji w Pszczółkach, koło Pruszcza Gdańskiego, gdzie na przesłanych zdjęciach rozpoznała swoją córkę. W tym samym czasie policjantom udało się ustalić dane ojca dziecka, który trafił do komendy w Dąbrowie Górniczej. Potwierdził tożsamość dziewczynki. Ze wstępnych ustaleń stróżów prawa wynika, że najprawdopodobniej zbagatelizował długą nieobecność bliskich i nie zdawał sobie sprawy z poszukiwań, prowadzonych przez policję. Nieoficjalnie wiadomo, że wcześniej mogło już dochodzić do takich sytuacji i 30-letni ojciec nie interweniował, kiedy małżonka przebywała przez dłuższy czas poza domem.
- Mężczyzna przyznał, że pożegnał się z żoną i córką na przystanku i nic nie wiedział o ich dalszym losie. Nie zaniepokoiło go to, że nie wróciły na noc do domu. Kobieta będzie przez nas wkrótce przesłuchiwana, bo nie znamy dokładnie powodu, dla którego wysiadła z tramwaju bez córki - stwierdził Paweł Łotocki, rzecznik dąbrowskiej policji.
Według nieoficjalnych informacji o dziwnym zachowaniu kobiety mogły przesądzić problemy natury medycznej. Wiele wskazuje bowiem na to, że powinna przyjmować leki zapobiegające depresji, ale tego nie robiła.
Całość materiałów w tej sprawie policjanci przekażą do sądu rodzinnego, który podejmie decyzję o losie dziecka. Nikola obecnie przebywa w Rodzinnym Pogotowiu Opiekuńczym w Dąbrowie Górniczej.
Dziewczynka czuje się dobrze
Bożena Satora
prowadzi Rodzinne Pogotowie Opiekuńcze w Dąbrowie Górniczej
Nikola nie była nawet bardzo wystraszona. Czuje się dobrze. Szybko znalazła nić porozumienia z Wiktorią, która także tymczasowo u nas przebywa. Dziewczynki bawią się razem i dzielą zabawkami. Trudno powiedzieć, jak długo u nas pozostanie. Właśnie zainteresowała się jej losem jedna z cioć, która przekazała Nikoli misia oraz słodycze.
Wskaźnik Bogactwa Narodów, wiemy gdzie jest Polska
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?