Problemy z rozstrzygnięciem przetargów na utrzymanie miejskich dróg sprawiły, że wiele z nich nie doczekało się jeszcze po zimie nawet interwencyjnego, pobieżnego remontu. Dziury i wyrwy jak były, tak są. Jak się okazuje, przy ich usuwaniu pracuje tylko pięć ekip. Zdaniem dąbrowskich rajców przy tak fatalnym stanie nawierzchni powinno ich być trzy razy więcej.
- Ubytków po zimie jest tak dużo, że ich łatanie potrwa jeszcze około półtora miesiąca - przyznał Artur Weber, naczelnik Wydziału Gospodarki Komunalnej UM.
Drogowcy uwijają się z remontami najszybciej jak mogą, ale prace te mogą potrwać znacznie dłużej niż planuje magistrat, bo ich harmonogram wydaje się mało sensowny.
- Na ulicy Ludowej ekipa łatała nawierzchnię, a trzydzieści metrów dalej przy ulicy Dąbskiego nie zostało zrobione nic. Zapadliny i wyrwy wciąż straszą kierowców. Czy nie dałoby się tego jakoś skoordynować, żeby niepotrzebnie nie jeździć dwa razy w to samo miejsce? - pytali radni, podkreślając, że podobna sytuacja miała miejsce także m.in. na ulicy Łukasińskiego.
- Mieszkańcy się z nas śmieją, bo niedługo będzie wrzesień, a my jeszcze usuwamy dziury po zimie. Dlaczego nie można posłać w teren piętnastu ekip remontowych, żeby było szybciej? Trzeba to zmienić - zaapelowała radna Bogusława Ciaś.
Zdaniem władz miejskich wszystko przebiega zgodnie z planem.
- Usuwamy w pierwszej kolejności dziury i ubytki, które stanowią największe zagrożenie dla ruchu i kierowców. Program jest co dwa tygodnie weryfikowany i dostosowujemy go do aktualnych potrzeb - tłumaczył Janusz Olszówka, wiceprezydent Dąbrowy Górniczej.
Policja podsumowała majówkę na polskich drogach
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?