W zupełnie odmiennych nastrojach kończyli swoje sobotnie mecze drugoligowi koszykarze MMKS Dąbrowa Górnicza i CKS Czeladź. Pierwsi pokonali aż trzydziestoma punktami Legię. Natomiast Czeladzianie, marzący o awansie do I ligi, przegrali w Rybniku.
W Dąbrowie Górniczej goście ze stolicy byli groźni tylko w pierwszej kwarcie. Potem nastąpił koncert gry podopiecznych trenera Wojciecha Wieczorka. MMKS nadal nie odpuszcza w walce o najwyższe miejsca w lidze. Nasz zespół ma 35 punktów, co oznacza dwa „oczka straty” do prowadzących CKS i AZS AWF Mickiewicza Katowice. Przed Dąbrową jest jeszcze Lafarge Kielce — 36 pkt.
Drużyna z Czeladzi obiecywała sobie po porażce z AZS Lublin, że już nie będzie więcej wyjazdowych wpadek. Stało się inaczej. Lider II ligi przegrał z MKKS Rybnik. W tym meczu stanęli po dwóch stronach barykady byli koszykarze Pogoni Ruda Śląska: Krzysztof Morawiec i Adam Rener (CKS) oraz Mirosław Frankowski (MKKS). Górą był „Franek”, który zdobył najwięcej punktów dla gospodarzy — 22.
— Sam nie wiem, jak można było przegrać ten mecz — dziwi się Tomasz Służałek, trener CKS. — Do przerwy prowadziliśmy 19 punktami. Zawodnicy pewnie pomyśleli, że już wygrali. A to jest koszykówka, trzeba grać do końca! Zabrakło nam koncentracji. Gdybyśmy wygrali w Rybniku, bylibyśmy już jedną nogą w I lidze.
STUDIO EURO PO HOLANDII
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?