Tak, o swojej nowej książce pisze Dariusz Rekosz:
Wszyscy lubimy rozwiązywać zagadki! Zwłaszcza te o niepowtarzalnym klimacie lub związane z wyjątkową postacią. Taką postacią jest dla mnie Arsene Lupin, którego perypetie poznałem bardzo dawno temu dzięki serialowi telewizyjnemu, zrealizowanemu z myślą o dorosłych. Później sięgnąłem po książki z jego udziałem i uznałem, że dla młodszych czytelników trzeba tę historię napisać trochę inaczej.
Tak narodził się pomysł, którego efektem są zupełnie nowe przygody dżentelmena-włamywacza, wymyślonego ponad sto lat temu przez Maurice’a Leblanca. Pierwszy tom z tego cyklu nosi tytuł „Tajemnica pereł lady Jerland”, a w opracowaniu są już kolejne części. Jak mocno przygody te są związane z pierwowzorem? Osią intrygi jest tu oczywiście sama postać Arsene’a Lupin. Reszta – postacie drugoplanowe oraz akcja – została przeze mnie opracowana niemal zupełnie od zera. Dzięki temu nawet ci, którzy czytali o jego przygodach dzięki wcześniejszym publikacjom książkowym oraz ci, którzy pamiętają serial telewizyjny, emitowany w Polsce po raz pierwszy w latach 70. ubiegłego wieku, mogą na nowo przeżyć perypetie ofiar genialnego złodzieja. A nie są to przecież przestępstwa pospolite. Nie ma w nich również ani odrobiny brutalnej przestępczości. Jest za to wyrafinowana gra, intryga i wysublimowana inteligencja, z której Arsene Lupin robi nieprzeciętny użytek.
Pierwsza część jego przygód rozgrywa się w całości na pokładzie transatlantyckiego statku „Provence”, zmierzającego z Bordeaux do Nowego Jorku. Giną perły lady Jerland oraz spora ilość gotówki. Skąd wiadomo, że kradzieży dokonał słynny dżentelmen-włamywacz? W jaki sposób wszedł w posiadanie drogocennych rzeczy? Gdzie ukrywa się przed kapitanem statku oraz „grupą specjalną”, prowadzącą prywatne śledztwo? O tym wszystkim dowiecie się, sięgając po tę sympatyczną, niebieską książkę. I nie dajcie się zwieźć temu, co zobaczycie na froncie okładki – „Klasyka dla dzieci”. Ręczę, że i dorośli będą mieli wyjątkową frajdę, gdy zajrzą do tej powieści.
Wydano ją z wyjątkową dbałością. Ma twardą oprawę, szyty grzbiet, znakomitej jakości papier i doskonale czytelną czcionkę. Ilustracje postaci, stylizowanych na lata 20. ubiegłego stulecia, dopełniają całości. A wraz z wersją papierową pojawił się także audiobook. Więc osoby wolące słuchać książek znajdą też coś dla siebie. Jeżeli chcecie cofnąć się w czasie o sto lat – gdy nie było internetu, smartfonów i telewizji kablowej – koniecznie musicie zajrzeć między okładki „Tajemnicy pereł lady Jerland”. A może właśnie Wam uda się wytropić nieuchwytnego złodzieja zanim dotrzecie do końca tej opowieści? Kto wie... Miłej lektury!
echodnia Drugi dzień na planie Ojca Mateusza
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?