O podniesieniu limitów zadecydował 30 października Senat. Wnosił o to poseł Stanisław Iwan (PO) z Zielonej Góry, popierany przez senatora Tadeusza Gruszkę (PiS). Wcześniej Senat nie rozważał takich zmian, jednak motywując to tym, że "warunki techniczne na drogach tych kategorii umożliwiają jazdę z takimi prędkościami, nie obniżając przy tym w istotny sposób poziomu bezpieczeństwa kierujących" postanowił podnieść ograniczenia.
Prędkości na naszych drogach wzrastają do najwyższych w Europie. 140 km/h będziemy mogli pojechać po autostradzie, a 120 k/h na drodze ekspresowej o dwóch jezdniach w przeciwnych kierunkach. Na pozostałych ekspresowych limit będzie wynosił 100 km/h. W praktyce jednak limity będą jeszcze o 10km/h większe ze względu na zapis, który dopuszcza "błąd kierowcy" z taką tolerancją. W Unii Europejskiej prędkość na autostradach waha się od 120 do 130 km/h , jedynie w Niemczech 130 km/h jest prędkością zalecaną, ale nie obowiązkową.
Zdaniem Dr hab. Adama Tarnowskiego, psychologa transportu z Uniwersytetu Warszawskiego, najgroźniejszym zabójcą na drogach jest prędkość. Na źródła problemu wskazuje on jednak zbyt rzadkie kontrole drogowe i nadmierne skomplikowanie przepisów.
- Zmiana limitów nie będzie miała w mojej opinii większego znaczenia dla wypadkowości - bo i tak większość wypadków powodowana jest przez osoby przekraczające te przepisy. Jeśli wzrośnie sprawność kontroli np. fotoradarowej, liczba wypadków prawdopodobnie zmaleje - mówi ekspert. I zwraca uwagę na niedostosowanie prędkości do warunków drogowych, nawet jeśli kierowca formalnie nie łamie prawa: - Kierowca jadący "przepisowe" 90 po oblodzonej jezdni lub we mgle powinien za to odpowiadać, adekwatnie do zagrożenia jakie stwarza.Jego zdaniem absurdalne jest wyróżnienie tak wielu kategorii dróg i uzależnionych np. od pory dnia ograniczeń. - Autostrady, dwa rodzaje ekspresowych, dwa rodzaje zwykłych, do tego limit w miastach zależny od pory dnia - tego kierowca po prostu nie może spamiętać i zastosować. Efektem jest nie tylko nieumyślne łamanie przepisów, ale również brak pewności, czy jedzie się zgodnie z nimi. Jeśli podróżuję na Zachodzie zawsze wiem, czy mieszczę się w limicie - i to daje mi dodatkowy komfort psychiczny, będący dodatkową "nagrodą" za przepisową jazdę. W Polsce takiego komfortu nie ma.
Czy uważacie, że zwiększenie dopuszczalnej prędkości wpłynie na liczbę wypadków? Czekamy na komentarze!
Otwarcie sezonu motocyklowego na Jasnej Górze
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?