Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Ponar-Defum ma już 21 mln zł długu

PAS
Ta sama hala ok.50lat temu. Tokarki karuzelowe i wytaczarki zmontowane w 1-ym miesiącu (obroc90 stopni)
Ta sama hala ok.50lat temu. Tokarki karuzelowe i wytaczarki zmontowane w 1-ym miesiącu (obroc90 stopni) Archiwum
Pracownicy Dąbrowskiej Fabryki Obrabiarek Ponar-Defum nadal walczą o swoje miejsca pracy, choć sytuacja z dnia na dzień wygląda coraz gorzej. Właśnie okazało się, że zakład nie ma 13 mln zł długu, ale aż 21 mln zł, a do tego nie ma kto nim zarządzać, bo dotychczasowy zarządca komisaryczny od 1 marca zrezygnował z tego stanowiska.

Przełomu nie przyniosło także środowe spotkanie w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim, gdzie przedstawiciele związków zawodowych spotkali się z wicewojewodą śląskim Stanisławem Dąbrową. To właśnie Urząd Wojewódzki sprawuje bowiem nadzór właścicielski nad Ponar-Defum. 

– Sytuacja jest trudna. Nie przyjąłem jednak rezygnacji zarządcy komisarycznego, Jacka Wanica, z którym będę jeszcze rozmawiał na temat przyszłości zakładu – powiedział nam w środę wicewojewoda Stanisław Dąbrowa.

– Zaproponowałem także tę funkcję szefom związków zawodowych, ponieważ zależy mi na tym, by była to osoba, która związana jest z dąbrowskim zakładem i ma odpowiednie rozeznanie, ale spotkałem się z odmową. Innym wyjściem jest powołanie nowego zarządcy z zewnątrz. Cały czas trwa także bilans finansowy Ponar-Defum za ubiegły rok. Od jego wyników zależy, czy zakład ma jeszcze szanse na otrzymanie 7,5 mln zł pomocy publicznej. Decyzje muszą zapaść jak najszybciej – dodał. 



Związkowcy z Solidarności i Związku Zawodowego Metalowiec uważają jednak, że propozycje wicewojewody, to próba zrzucenia odpowiedzialności za złe zarządzanie zakładem właśnie na ich barki. Jak podkreślają przez ostatnie lata było wystarczająco dużo czasu na to, by uratować fabrykę z ponad 130-letnią tradycją.



– Potrzebny jest sprawny menedżer z zewnątrz, któremu naprawdę będzie zależało na wyprowadzeniu zakładu na prostą, a nie tylko na jego likwidacji – stwierdził Krzysztof Piętak, przewodniczący Komisji Zakładowej NSZZ „Solidarność” Ponar-Defum. – Jedenaście lat walczymy już o przetrwanie. Kiedy dyrektor Wanic obejmował stanowisko w czerwcu 2010 roku, to pracownicy mieli trzymiesięczne opóźnienie w wypłatach pensji, a teraz nie dostają ich już od pół roku. Łącznie przez ostatnie 2,5 roku, bo wcześniej mieliśmy panią komisarz, zdobyliśmy zamówienia tylko na trzy maszyny, a moglibyśmy ich w tym czasie wyprodukować piętnaście. Czy to się nazywa sprawne zarządzanie? Nie chcemy już takiego dyrektora, ale kiedy zaproponowaliśmy powrót na stanowisko tych, którzy je pełnili i widać było, że robią coś pozytywnego, wtedy zapadła cisza – dodał. 


Decyzje, co do dalszych losów zakładu mają zapaść około 10 marca. Mimo tego 80-osobowa załoga ma jeszcze nadzieję, że uda się wybrnąć z tych kłopotów.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak działają oszuści - fałszywe SMS "od najbliższych"

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto