- W trakcie obecnych rozgrywek o Puchar CEV zmieniono przepisy i teraz za to, że gramy w półfinale, musieliśmy zapłacić 1000 euro - denerwuje się Robert Karlik, prezes Tauronu MKS Dąbrowa Górnicza, który dziś zmierzy się z Dynamem Krasnodar. - A jeśli awansujemy do finału, będziemy musieli wyłożyć jeszcze o 500 euro więcej! To jakaś paranoja, że za awans do kolejnej rundy zamiast nagrody spotyka nas finansowa kara. Jeśli nic się nie zmieni, w przyszłym roku, nawet jeśli będziemy mieli do tego prawo, nie przystąpimy już do tych do rozgrywek, bo one nie przynoszą nam żadnych korzyści.
Prezes klubu zaznaczył, że przed startem w Pucharze CEV musiał zapłacić wpisowe. Dodatkowe pretensje Karlik kieruje pod adresem europejskiej federacji za brak transmisji telewizyjnych ze spotkań pucharowych.
- W ten sposób nie pozwala się nam docenić naszych sponsorów - uważa prezes dąbrowskiego klubu. - Za to CEV na wszystkim chce zarobić. Nawet za zamontowanie elektronicznych band na meczu półfinałowym musimy zapłacić 1000 euro, a gdybyśmy awansowali do finału to stawka będzie podwójna. W dodatku CEV podniósł jeszcze diety dla sędziów.
Tauron MKS to nie jedyny klub, który chce zrezygnować z gry w europejskich pucharach. Pierwszym był Tytan AZS Częstochowa, potem dołączył do niego bielski BKS Aluprof. Prezesi tych klubów podliczyli koszty i stwierdzili, że trzeba znaleźć nową formułę rozgrywek europejskich, bowiem w obecnym systemie wydatki są koszmarnie wysokie, a na ich chociażby tylko zwrot nie ma szans. Źródłem problemów jest podobno brak tytularnego sponsora pucharowych zmagań.
Wywiad z prezesem Jagiellonii Białystok Wojciechem Pertkiewiczem
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?