Pan Jerzy Snopek mieszka w Dąbrowie Górniczej od lat. Tu prowadzi zakład mechaniczny. Kilka miesięcy temu uczestniczył w wypadku w centrum miasta. W jego alfę romeo wjechała ciężarówka ciągnąca przyczepę. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Auto wymagało jednak poważnej naprawy.
- Wezwałem na miejsce zdarzenia policję, spisano protokół, kierowca, który spowodował wypadek, przyjął mandat - relacjonuje pan Jerzy. - Dowiedziałem się, że ciężarówka należy do Przedsiębiorstwa Energetyki Cieplnej i jak wszystkie pojazdy tej firmy została ubezpieczona w firmie "Inter Polska".
W PZU pana Jerzego skierowano do "Inter Polski", w celu dokonania wyceny szkody. Tu jednak zaczęły się problemy.
- Rzeczoznawca obniżył wycenę co najmniej o kilka tysięcy złotych - z oburzeniem mówi pan Jerzy. - Zawyżono o kilkanaście tysięcy kilometrów stan licznika, zaniżono natomiast rocznik auta, jako rodzaj zasilania podano benzynę, a nie olej napędowy. Zamontowany w aucie radioodtwarzacz wyceniono na 47 złotych, a hak holowniczy, na 34 zł.
W październiku oddział "Inter Polski" w Katowicach przysłał panu Jerzemu pismo, w którym informował, że nie może dokonać wypłaty odszkodowania.
- Analiza (...) wyklucza możliwość zderzenia się pojazdów w sposób przedstawiony przez pana, brak jest tym samym odpowiedzialności za zdarzenie TU Inter Polska - napisał ubezpieczyciel.
- To pismo dowodziło, że wypadek nie powinien zaistnieć. Dlatego skierowałem do "Inter Polski" wezwanie do zapłaty - relacjonuje Jerzy Snopek. - W odpowiedzi napisali, że nie nie było żadnej kolizji, a przecież miałem dwóch świadków zdarzenia, a jeden został spisany przez policję. Trzecim, który wszystko widział, był kierowca autobusu miejskiego, który akurat przejeżdżał. Jego też mógłbym odnaleźć. Nagrałem rozmowę z przedstawicielem "Inter Polski". W pewnym momencie wprost mówi on, że protokół policyjny nie jest dowodem w tej sprawie.
O odszkodowanie dla Jerzego Snopka zapytaliśmy Andrzeja Neporę, dyrektora oddziału "Inter Polski" w Katowicach. Przysłał pismo, w którym stwierdził, iż odpowiedź zostanie udzielona "bezpośrednio przez biuro zarządu w Warszawie, zgodnie z obowiązującymi kompetencjami w naszym towarzystwie ubezpieczeniowym".
Zadzwoniliśmy zatem do Warszawy. Poinformowano nas, że działalność lokalnych oddziałów "Inter Polski" koordynuje Robert Kęczkowski i do niego skierowaliśmy faks z pytaniami. Interesowały nas: rozbieżności w dokumencie wyceny, ignorowanie dokumentu, jakim jest policyjny protokół, a także obecności świadków na miejscu zdarzenia. Minęły cztery tygodnie i... nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi.
Zadzwoniliśmy jeszcze raz do "Inter Polski" w Katowicach, gdzie przecież sprawę znają doskonale.
- Pan Snopek może złożyć w tej sprawie odwołanie - usłyszeliśmy na zakończenie.
Jeszcze raz odmówiono nam udzielenia informacji, tłumacząc się podziałem kompetencji. Jakich kompetencji? Okazało się, że komercyjne firmy nie zawsze gwarantują wypłatę odszkodowań, choć składki pobierają skrupulatnie. Pozostaje sąd, ale taka droga dochodzenia swoich praw kosztuje i wymaga zachodu. Może właśnie o to chodzi?
![emisja bez ograniczeń wiekowych](https://s-nsk.ppstatic.pl/assets/nsk/v1.221.5/images/video_restrictions/0.webp)
Policja z Kenii kontra gangi terroryzujące Haiti
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?