Z nieba spadają azbestowe płyty

Remont bloków należących do zasobów Spółdzielni Mieszkaniowej Lokator trwa już od kilku lat. W ramach prac budynki są ocieplane, maluje się zewnętrzną elewację, wymienia też okna na klatkach schodowych i drzwi wejściowe do budynków.

Przyciąganie ziemskie
Podobne prace są ważne, bo stan techniczny wybudowanych ponad dwadzieścia lat temu bloków nie jest najlepszy, ale...

— Blok po kapitalnym remoncie jest po prostu niebezpieczny dla otoczenia. Spadające z wysokości płyty azbestowe zagrażają nie tylko zdrowiu, ale i życiu przechodzących w pobliżu osób. Wielka płyta, która spada z wysokości dziewiątego piętra może przecież zabić. Tej sprawy zlekceważyć nie można, bo może się to wreszcie skończyć tragicznie — mówi Marian Kowalski, przewodniczący Komitetu Obrony Lokatorów i mieszkaniec dąbrowskiego osiedla Mydlice.

Blok, o którym mowa, stoi przy ulicy Legionów Polskich 95. Na tle innych budynków wygląda rzeczywiście okazale. Wymieniono balustrady przy balkonach i odnowiono zewnętrzną elewację. Jednak na bocznych ścianach, na wysokości czwartego i dziewiątego piętra, brakuje dwóch płyt azbestowych. Spadły podczas ostatniej wichury.

— Nie jesteśmy w stanie walczyć z prawami natury. Podmuchy wiatru były tak silne, że dwie płyty odpadły, ale takie zdarzenia mają przecież miejsce nie tylko w blokach z zasobów naszej spółdzielni — wyjaśnia Andrzej Łuczyński, kierownik działu inwestycji i remontów Spółdzielni Mieszkaniowej Lokator.

— Być może takie zdarzenia mają miejsce również w blokach innych administratorów. Nic jednak nie zmienia faktu, że płyty spadły, i to z budynku, który niedawno został wyremontowany. Aż strach więc pomyśleć, co może się zdarzyć podczas kolejnej wichury tam, gdzie na remonty nie wystarczyło już środków — twierdzi jedna z mieszkanek bloku.

Problem zamalowano
Lokatorzy z bloku nr 95 przy ulicy Legionów Polskich dziwią się też, że podczas remontu elewacji nie usunięto azbestowych płyt, a tylko je pomalowano. Przedstawiciele Komitetu Obrony Lokatorów uważają, że podobne rozwiązanie to wyrzucanie w błoto pieniędzy mieszkańców, bo zgodnie z przyjętymi regulacjami prawnymi, azbest jako materiał szkodliwy dla zdrowia należy całkowicie usunąć do roku 2032.

— To skandal, żeby w ten sposób rozwiązywać sprawę. Korzystając z tego, że są pieniądze na remont, należało azbest utylizować. Przecież to, że zamalują azbestowe płyty, nie sprawi, że zniknie problem. Takiego postępowania nie można określić inaczej, to po prostu niegospodarność — twierdzi Janusz Neugebauer, sekretarz Komitetu Obrony Lokatorów.

Zarzuty o niegospodarność to bardzo poważne oskarżenie, toteż władze SM Lokator do sprawy podchodzą rzeczowo.

— Przy termomodernizacji budynku przy ul. Legionów Polskich 95 wykonano docieplenie metodą „lekko-mokrą” nieocieplonych ścian osłonowych, natomiast ściany szczytowe docieplone wełną mineralną i osłonięte płytami acekolowymi zostały zabezpieczone poprzez malowanie odpowiednimi zewnętrznymi farbami. Roboty te wykonano zgodnie z zatwierdzoną dokumentacją techniczną i pozwoleniem na budowę. Od maja ubiegłego roku spółdzielnia demontuje wszystkie płyty acekolowe w przypadku termomodernizacji budynków. Niestety na razie finanse spółdzielni nie pozwalają na usuwanie płyt acekolowych i docieplanie budynków w terminach, które zadowalałyby mieszkańców — informuje Teresa Horbowy, prezes SM „Lokator”.

— A zatem obciążone dodatkowo farbą, spadające wprost na chodnik z wysokości kilkunastu metrów azbestowe płyty, należy przyjąć za coś jak najbardziej naturalnego? — pytają mieszkańcy.