Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

"Zima zaskoczyła drogowców?" Bzdura. Odśnieżanie to wojna z zimą. Przy minus 7 beznadziejna. Zobaczcie kulisy tej pracy!

Aleksander Król
Aleksander Król
Pługopiaskarką RSK odśnieżamy drogę regionalną w Rybniku. To wojna z zimą
Pługopiaskarką RSK odśnieżamy drogę regionalną w Rybniku. To wojna z zimą Aleksander Król
“Zima zaskoczyła drogowców” słyszą ostatnio często pracownicy Rybnickich Służb Komunalnych, bo śnieg pada niemiłosiernie i szybko przykrywa drogi. Na panu Zbyszku Porwole, który w RSK pracuje od 7 lat, chyba nie robi to już wrażenia. W nowej Scanii z wielkim pomarańczowym pługiem przed maską codziennie walczy z żywiołem. To nierówna, beznadziejna wojna, której – gdy mocno pada, a termometry pokazują minus 7 stopni, po prostu wygrać nie można. Przynajmniej nie od razu.

"Zima zaskoczyła drogowców?" Bzdura. Odśnieżanie to wojna z zimą. Przy minus 7 beznadziejna. W pługopiaskarce odśnieżamy Rybnik

We wtorek 9 lutego rano w Rybniku znów zaczął intensywnie padać śnieg. W siedzibie Rybnickich Służb Komunalnych przy ulicy Jankowickiej do kolejnej “wojny” z zimą szykowano się na długo zanim na ziemię spadł pierwszy płatek śniegu. Pod “kopulasty” magazyn wypełniony solą podjeżdżały kolejne pługopiaskarki. Do nierównej walki z żywiołem ruszyła armia w pomarańczowych “mundurach”.

Uzbrojeni w 8 ton soli wyruszamy na wojnę z zimą w pługopiaskarce Rybnickich Służb Komunalnych

O godzinie 8.40 wskoczyliśmy do nowej, kupionej przez miasto Scanii. Na misję odśnieżenia arcyważnej rybnickiej drogi Racibórz – Pszczyna wyruszyliśmy razem z kierowcą Zbigniewem Porwołem. Ruszamy na wojnę. Jesteśmy uzbrojeni.

Mamy około 8 ton soli. Na ile wystarczy? Zależy. Zwykle gdy mocno pada więcej pługujemy a mniej sypiemy. Dzisiejsze warunki atmosferyczne są trudne. Mamy minus 6 stopni – to jest taka graniczna temperatura, kiedy sól trochę działa a trochę nie. Poniżej minus 7 stopni, sól przestaje działać, co można było zaobserwować w poniedziałek. Na drogach zrobił się jakby piasek. Nie rozmrażało tego, tylko "kulkowało". Niestety sól wtedy nie działa. Można sypać ale to i tak nic nie daje – tłumaczy nam Zbigniew Porwoł.

Kierowca sprawnie manewruje joystickiem przypominającym tego z pada do playstation. Na srebrnej konsoli ustawia m.in. granulację “12”. Tłumaczy, że gdyby przestało padać, a chcielibyśmy by szybko odpuściło to co zalega na drodze ustawiłby “15” lub więcej, ale póki co “12” zupełnie wystarczy – wciąż pada więc “szkoda marnować soli”. Na pokrętełku ustawia jeszcze szerokość sypania – 4 metry.

- Oczywiście można by zwiększyć. Jak nie ma śniegu tylko lekkie oblodzenie ustawiamy na 8 metrów, jedziemy w miarę środkiem, lub prawym pasem ustawiamy w lewo i sypiemy całą szerokość za jednym razem – zdradza pan Zbyszek, opuszczając joystickiem pług. Od razu w kabinie robi się nieco głośniej, czuć opór, ale wewnątrz scanii wciąż bardzo komfortowo jak w samochodzie osobowym.

Na przeszkodzie można urwać pług

- Czasami na nierównościach pług wpada w wibracje. Są takie kółeczka za pługiem, by się guma niezużywała i one powodują że zaczyna tym trzepać. Trzeba tak ustawić żeby przestało albo zmniejszyć prędkość albo podnieść – tłumaczy kierowca.

Przyznaje, że raz, kilka lat temu, zdarzyło mu się “pokiereszować” pług na przeszkodzie.

- Kiedyś na początku, w pierwszym roku, na ulicy Zwycięstwa przy kopalni Chwałowice, tam gdzie załadowują się ciężarówki, zjeżdżając z górki za późno podniosłem pług i przyhamowałem. To spowodowało, że element wystający, który zabezpiecza pług od spodu zahaczył o szynę. Skrzywiłem całą konstrukcję. Mechanicy musieli rozebrać pług, wyklepać. Trochę było z tym roboty ale dali rady – wspomina z uśmiechem.

Czy po sezonie pługi z pomarańczowego tworzywa są do wymiany?
- Nadają się na następny rok. Wymieniane są jedynie gumy, one się zużywają. Pługi są ściągane z ciężarówek a pojazdy wykorzystywane do transportu – tłumaczy pan Zbigniew, który gdy nie pada śnieg - w lecie pracuje w dziale “malarnia”, który zajmuje się oznakowaniem pionowym i poziomym dróg.

Samochody kupiło miasto Rybnik do odśnieżania drogi Racibórz-Pszczyna

Na Scanię, którą jedziemy, każdy chyba chucha i dmucha. - To nowe auto kupione przez miasto Rybnik, razem z trzema innymi samochodami do odśnieżania Drogi Racibórz – Pszczyna. Tego naszego odcinka, który potocznie nazywa się "autostradą Niedobczyce – Żory" – żartuje pan Zbyszek.

Są to samochody na gaz tzw. CMG. - To ten sam gaz, który popularnie wszyscy używają do ogrzewania domów. To gaz sprężony – tłumaczy fachowiec.

Ile spalimy go podczas odśnieżania trasy? Licznik pokazuje teraz 55 proc. pojemności zbiornika. - Gdy przejedziemy trzy razy tam i z powrotem spalimy około 5 do 10 proc, zależy od tego jak szybko jedziemy, ile jest śniegu, czy jest obciążenie – tłumaczy kierowca.

GPS na pokładzie. Nie zjedziemy z trasy. Nie odśnieżymy sąsiadowi

Jedziemy według wcześniej ustalonego planu, nie zbaczamy z drogi. Jesteśmy obserwowani na mapie wyświetlanej na monitorze w "centrum dowodzenia".

We wszystkich samochodach RSK są zamontowane GPS, które lokalizują pozycję samochodu na mapie miasta. Nasi przełożeni wiedzą dokładnie gdzie się znajdujemy. Czyli nie ma możliwości by odśnieżać sąsiadowi albo pod swoim domem – mówi ze swadą pan Zbyszek.

Zdarza się, że przychodzi "rozkaz", by zmienić miejsce. Gdzieś potrzebna jest odsiecz. Wsparcie. Bo tir nie może wjechać pod górkę albo gdzieś zrobiło się szczególnie ślisko i niebezpiecznie. Wtedy rusza, tam gdzie potrzebna jest pomoc.

Syzyfowa praca. Wracamy i znów jest biało

Najwięcej czasu spędza jednak na drodze Racibórz Pszczyna. Czasem całą dniówkę. Około 10 zjedzie na chwilę do bazy na krótką przerwę, zje jakąś kanapkę i znów na front bo opad jest ciągły. - W poniedziałek jeżdżąc 8,5 godziny wysypałem 9 ton. Całą zawartość plus jedną tonę – tłumaczy.

By utrzymać strategicznie ważną drogę, do boju oprócz nas ruszyły jeszcze trzy inne samochody.
- Niestety jak jest duży opad to nawet cztery samochody, które wjeżdżają na drogę regionalną nie dają rady. W poniedziałek rano tiry nie mogły podjechać pod górki. Dopiero gdy to wszystko udało się posypać i podsypać tirom to wszystko ruszyło. Tak to wygląda. Nawet jakbyśmy wysłali 10 samochodów w jedno miejsce to nie dają one rady wszystkiego odpługować – mówi pan Zbyszek.

I przekonujemy się o tym na własne oczy. Przejeżdżamy cały 10-kilometrowy odcinek trasy od ulicy Wodzisławskiej do Żor ciągle sypiąc, na chwilę droga robi się czarna, mokra, gdy wracamy do punktu A znów jest biało!

Ktoś kto jedzie od strony Wodzisławskiej może powiedzieć – “gdzie te piaskarki? Drogowcy znów zaspali. Temat rzeka” – uśmiecha się pan Zbyszek wzruszając ramionami.

Dodaje, że po całym mieście jeździ 14 samochodów, które gdy mocno pada są w stanie w ciągu jednej dniówki wysypać ponad 100 ton soli na ulice. A efektów czasem nie widać.

Apel do kierowców: Nie doprowadzajmy do sytuacji drastycznych

Pan Zbigniew apeluje do kierowców.

- Z tej strony jako kierowcy piaskarki mam taki apel do kierowców użytkowników dróg, że gdy widzą jadącą pługopiaskarkę to bym prosił by nie zajeżdżać, nie wyrywać się ze skrzyżowania i zachować ostrożność. Trzeba zachować też odległość od piaskarki, bo czasem nie sypiemy, samochody podjeżdżają , wtedy sól wylatuje i niektórzy kierowcy mają pretensje , że na maskę poleciało. Zachowujemy odległość i nie doprowadzajmy do sytuacji drastycznych – prosi kierowców.

Wideo: Aleksander Król, Grzegorz Bargieła

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Drożeją motocykle sprowadzane z Niemiec

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na rybnik.naszemiasto.pl Nasze Miasto