Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Zmarły poczeka

PATRYCJA STRĄK
Pracownicy pogotowia twierdzą, że z przyzwyczajenia wzywani są do wszelkich nieszczęśliwych zdarzeń.
Pracownicy pogotowia twierdzą, że z przyzwyczajenia wzywani są do wszelkich nieszczęśliwych zdarzeń.
Śmierć nastąpiła przed godziną 23. Rodzina pogrążyła się w rozpaczy. Pierwsza racjonalna myśl - wezwać pogotowie ratunkowe. Ktoś musi przecież stwierdzić zgon. - Około 22.

Śmierć nastąpiła przed godziną 23. Rodzina pogrążyła się w rozpaczy. Pierwsza racjonalna myśl - wezwać pogotowie ratunkowe. Ktoś musi przecież stwierdzić zgon.

- Około 22.45 zadzwoniłam do pogotowia - opowiada nasza Czytelniczka, córka zmarłego. - Od dyspozytora dowiedziałam się, że nie wyjeżdżają już do potwierdzenia zgonu, a tę sprawę powinien załatwić lekarz, który pełni dyżur w przychodni. Lekarka dyżurna, z którą się połączyłam, odmówiła przyjazdu twierdząc, że od tego jest pogotowie.

Pogrążona w smutku córka zadzwoniła więc ponownie na pogotowie. Tam po raz kolejny oznajmiono jej, że stwierdzeniem zgonu zajmuje się lekarz pierwszego kontaktu, a jeśli ten jest nieuchwytny, stwierdzić zgon powinien lekarz dyżurujący. Nasza Czytelniczka wpadła w popłoch. Nikt nic nie wie. Kto może pomóc?

- Zadzwoniłam w końcu na policję z prośbą o interwencję, ponieważ mam w domu zmarłą osobę, a nikt nie kwapi się przyjechać i potwierdzić zgon. Na szczęście trafiłam na ludzi, którzy chcieli mi pomóc. Patrol policji zjawił się w ciągu 3-4 minut. Funkcjonariusze poinformowali o całej sytuacji swojego szefa, a ten postanowił zadzwonić do przychodni, by dowiedzieć się, o której przyjedzie lekarz. Znowu upłynęło kilka długich chwil, zadzwoniłam więc do przychodni. Usłyszałam, że przyjedzie pogotowie. Tym razem przyjechało. Nie zmienia to faktu, że przez opieszałość i zwalanie odpowiedzialności na innych straciłam nerwy, bo komuś nie chciało się dowiedzieć, co do czyich zadań należy - wyjaśnia nasza Czytelniczka.

Postanowiliśmy wyjaśnić kto powinien w takich sytuacjach nie tylko wiedzieć, jak postępować, ale i stawić się na wezwanie rodziny zmarłego i wystawić akt zgonu.

- Za wypisywanie aktu zgonu odpowiedzialny jest lekarz pierwszego kontaktu, który leczył osobę zmarłą i ma wiedzę na temat przebiegu jej choroby. Ułatwia to sprecyzowanie przyczyny zgonu - wyjaśnia Artur Borowicz, naczelnik Wydziału Zdrowia UM w Dąbrowie Górniczej.

Od godziny 18 do 8 rano nie zawsze lekarz pierwszego kontaktu, wybrany przez pacjenta, jest wstanie przyjąć wezwanie. Dlatego też najczęściej lekarze umawiają się, dyżurując na zmianę. Wtedy właśnie osoba dyżurująca powinna wypisać akt zgonu, pod warunkiem, że nie ma żadnych wątpliwości, co do jego przyczyn. Czas oczekiwania na lekarza w takiej sytuacji uzależniony jest także od liczby pacjentów, oczekujących na pomoc w czasie dyżuru i od rodzaju ich schorzeń.

- Nie należy traktować pogotowia jak "przychodni na kółkach". Lekarz pogotowia stwierdza zgon i wypisuje odpowiednią dokumentację w sytuacji, gdy przy wezwaniu karetki była szansa na uratowanie człowieka, a po przyjeździe na miejsce okazało się, że pacjent zmarł - dodaje Artur Borowicz.
Każda przychodnia, w której lekarze pełnią dyżury nocne, powinna zapewnić w związku z takim zdarzeniami nocne przejazdy dla lekarza. W różnych ZOZ-ach obowiązują różne rozwiązania. Niektóre przychodnie mają do dyspozycji samochody, w innych lekarze jeżdżą swoim prywatnymi samochodami, a potem rozliczają delegacje.

- Ludzie przyzwyczaili się do tego, że w przypadkach zgonu należy wezwać pogotowie ratunkowe. Prawie codziennie mamy takie telefony. Ale tak naprawdę, my jesteśmy od ratowania życia ludzi. Nawet w kontraktach najpierw z Kasą Chorych, a teraz z Narodowym Funduszem Zdrowia nie ma zapisu i co najważniejsze gwarantowanego zwrotu kosztów wyjazdu do sporządzenia aktu zgonu. Kilka lat temu Najwyższa Izba Kontroli wytknęła nam wzrost kosztów przez takie właśnie wyjazdy. Wcześniej rzeczywiście staraliśmy się w godzinach nocnych pomagać ludziom w podobnych sytuacjach, ale skoro ten obowiązek przypisany jest lekarzom dyżurującym, oni powinni się z niego wywiązywać - tłumaczy Mariusz Pacałowski, kierownik dąbrowskiej Stacji Pogotowia Ratunkowego.

Pytanie brzmi: dlaczego lekarze dyżurujący w przychodniach o tym nie wiedzą? A może wiedzą, ale wolą jednak wykorzystywać pogotowie? Czy ktokolwiek wtedy myśli o zrozpaczonych i bezradnych rodzinach zmarłych?

od 7 lat
Wideo

Uwaga na Instagram - nowe oszustwo

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto