Przebiega po należącej do nich ziemi, ale do dziś nie udało się rozwiązać problemu, a sprawa utknęła ostatecznie w Sądzie Rejonowym w Dąbrowie Górniczej.
Zdaniem ząbkowiczan jeżdżące tuż przy ogrodzeniu ciężkie tiry, które m.in. wożą materiały do położonego na górce Profplastu, rujnują drogę, która jest cały czas zalewana. - Jesienią, wiosna z góry spływa woda, błoto. Nie da się tu normalnie żyć, a mury domu są już całkowicie popękane - podkreśla Wanda Gibałka. - Droga nie spełnia warunków drogi dojazdowej do firmy. Jest wąska, tiry nie mogą się minąć, a zimą wjechać pod górę - dodaje. Działka państwa Gibałków, po której dziś jeżdżą tiry, należała do ich rodziny od lat, ale w 1976 r. zostali wywłaszczeni przez państwo, bo miała tu powstać szkoła i internat dla uczniów, którzy mieli pracować w Hucie Katowice. Szkoła ostatecznie nie powstała (pozostały po niej tylko betonowe fundamenty, wkopane głęboko w ziemię), a teren trafił do Spółdzielni Kółek Rolniczych. Od niej uzyskała go firma Profplast, rozpoczynając w 1994 r. produkcję. Cały czas był problem z drogą dojazdową. Bo zgodnie z uchwałą o gospodarce gruntami i wywłaszczeniu nieruchomości z 1985 r. działka nie może być użyta na inny cel niż ten określony przy wywłaszczeniu. A, że szkoła nie powstała, wyznaczony przez sąd Urząd Miejski w Sosnowcu w 2007 r. rozstrzygnął sprawę na korzyść państwa Gibałków i zwrócił im grunty z drogą. I wtedy Profplast został bez dojazdu. Rozpoczęły się spory, odwołania do sądów i wojewody.
- Zaproponowano nam w zamian te grunty z betonowymi bunkrami, ale ta ziemia na nic się nie nadaje. Firma mogłaby zrobić drogę dojazdową od stacji transformatorowej. Jest alternatywa, ale Profplast wystąpił w 2008 r. o wyznaczenie drogi koniecznej i końca naszych problemów nie widać - mówią ząbkowiczanie.
Jak tłumaczy Andrzej Malcherek, prezes zarządu spółki Profplast, w planie zagospodarowania przestrzennego droga przy posesji nr 35 ustalona jest jako droga dojazdowa, ale niestety urzędnicy zapomnieli nadać jej cech drogi publicznej i stąd dziś całe zamieszanie.
- Próbowaliśmy się porozumieć z właścicielami gruntu, płacąc za prawo do korzystania z drogi. Ostatecznie nie udało się osiągnąć kompromisu - przyznaje Andrzej Malcherek. - Zdecydowana większość naszych pracowników, to kobiety, które teraz mają do pokonania kilkadziesiąt metrów, od głównej drogi. A jeśli miałaby przebiegać od stacji, musiałyby w ciemnościach iść ok. 700 metrów, a to nie jest bezpieczne. Na drodze mogą minąć się dwa samochody. W przypadku drugiej propozycji to jest niemożliwe - dodaje.
Miasto nie przyznaje się do błędów. - W Sądzie Rejonowym toczy się postępowanie z wniosku Profplastu o ustanowienie służebności drogi koniecznej dla nieruchomości będącej w ich użytkowaniu wieczystym. W toku procesu zlecono opracowanie przez biegłego geodetę koncepcji przebiegu służebności. Rozstrzygniecie należeć będzie do sądu - tłumaczy Lucyna Stępniewska z Urzędu Miejskiego.
Precz z Zielonym Ładem! - protest rolników w Warszawie
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?