Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Odsiecz związkowców z Solidarności dla salowych z Dąbrowy Górniczej, ZOBACZ FILM

Redakcja
Fot. Lucyna Nenow
Salowe z dąbrowskiego Szpitala Specjalistycznego, które już siódmy dzień okupują budynek Urzędu Miejskiego, zaostrzą formę protestu. Może będzie to nawet głodówka. - Nie poddamy się - zapowiada Barbara Kłak, jedna z protestujących salowych.

- Będziemy walczyć do końca. Jest nam ciężko, bo negocjacje nie przyniosły pozytywnych rozstrzygnięć, ale my chcemy tylko umów na czas nieokreślony. Nie żądamy podwyżek, cudów, będziemy pracować za najniższą krajową pensję - dodaje. Salowe powinny rozpocząć pracę w Spółdzielni Inwalidów Naprzód (która wygrała przetarg na sprzątanie szpitala) w sobotę, ale nie zostały przyjęte przez nowego pracodawcę.

Na ich miejsce zatrudnił już nowych pracowników. W przekonaniu, że nie ma na co czekać i że nie mają już nic do stracenia, utwierdziła salowe postawa władz miejskich podczas wczorajszej pikiety, którą śląsko-dąbrowska Solidarność zorganizowała o godz. 13.30 przed dąbrowskim magistratem. Ani huki wybuchających petard, ani jaja, które wylądowały na elewacji budynku Urzędu Miejskiego, nie skłoniły urzędników do konkretnych decyzji. Prezydent miasta Zbigniew Podraza nie wyszedł do protestujących, bo był w tym czasie w Warszawie. Pojawił się jego zastępca Paweł Gocyła i naczelnik Wydziału Strategii, Promocji UM Marcin Bazylak. Gocyła oświadczył, że jeśli salowe i protestujący mają jakąś petycję, to może ją przekazać szefowi. - Nie jesteśmy stroną w tym sporze, miasto nie może stać ponad prawem. Zachęcaliśmy do negocjacji ze Spółdzielnią Naprzód. Teraz czekamy na ostateczne rozstrzygnięcie sądu pracy - stwierdził zaś Bazylak. Solidarność, przy wtórze syren i głośnych okrzyków ponad 150-osobowej grupy związkowców (m.in. z hut, kopalń, Koksowni Przyjaźń, gliwickich zakładów Opla) zaproponowała ponowne rozmowy z władzami miasta. Bez efektu.

- W 2004 roku, kiedy za zgodą władz miasta i radnych salowe zostały przejęte przez zewnętrzną firmę, wszyscy zapewniali, że włos im z głowy nie spadnie - mówi Elżbieta Żuchowicz, przewodnicząca Solidarności w dąbrowskim szpitalu. - I co? Jesteśmy tu już siódmy dzień, a prezydent nie znalazł czasu, by ich wysłuchać. Radni zapadli się pod ziemię. A to przecież miasto jest organem założycielskim szpitala. Rolą miasta jest pamiętać o mieszkańcach - dodaje. Piotr Sobierajski

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto