Nasza Loteria NaM - pasek na kartach artykułów

Dąbrowskie salowe nie odpuszczą

Piotr Sobierajski
Salowe domagają się gwarancji stałego zatrudnienia
Salowe domagają się gwarancji stałego zatrudnienia fot. LUCYNA NENOW
Ponad 30 salowych ze Szpitala Specjalistycznego w Dąbrowie Górniczej już drugą dobę okupuje pomieszczenia na czwartym piętrze Urzędu Miejskiego. Emocje są ogromne.

Salowe twierdzą, że zostały w nocy z wtorku na środę odcięte od dostępu do toalet. Zapewniono im tylko napoje. By coś zjeść, musiały zamówić sobie... pizzę. Wczoraj rano w urzędzie miało nawet dojść do rękoczynów.

- Kiedy trzymałam automatycznie zamykające się drzwi, bo koleżanki zeszły do toalety dwa piętra niżej, zostałam zaatakowana przez pracownika urzędu - mówi Barbara Kłak. - Wykręcił mi rękę, pchnął na barierki, twierdząc, że tu się pracuje i nikt nie będzie stał w drzwiach. Zaczęłam wzywać pomocy i dopiero kiedy nadeszła koleżanka udało mi się wyswobodzić. Nigdy w życiu nikt mnie nie uderzył i nie pozwolę, by bił mnie mężczyzna - dodaje.

Na miejscu zjawiła się policja, która przyjęła zgłoszenie o pobiciu salowej. Pani Barbara zapowiada, że będzie też dochodziła swoich praw z powództwa cywilnego na drodze sądowej. Osobą, która miała pobić salową jest Jerzy Bazylak, pełnomocnik prezydenta miasta. - Nic takiego nie miało miejsca. To są absurdalne oskarżenia - twierdzi Jerzy Bazylak. - Rozumiem emocje, zdenerwowanie. To chyba efekt przemęczenia, ale jeśli będą padać takie słowa, to ja będę zmuszony bronić dobrego imienia w sądzie - dodaje.

Panie zapowiedziały, że nie wyjdą, dopóki nie dostaną gwarancji zatrudnienia na czas nieokreślony w krakowskiej Spółdzielni Inwalidów Naprzód. Ta od 11 września przejmuje usługi porządkowe w lecznicy. Wczorajsze negocjacje z Radomirem Strybulewiczem, wicedyrektorem w Naprzodzie nie przyniosły rezultatu. W negocjacje włączył się dyrektor szpitala Zbigniew Grzywnowicz. Od szefów Naprzodu udało mu się uzyskać jedynie zapewnienie, że firma rozważy zatrudnienie wszystkich 37 pań, ale na okres trzech lat, czyli na czas obowiązywania umowy ze szpitalem. Wczorajszą noc salowe znów spędziły w urzędzie. Dziś o godz. 9 mają zapaść decyzje, co dalej. Jak podkreśla Sławomir Ciebiera, zastępca przewodniczącego śląsko-dąbrowskiej Solidarności, wciąż brak jest konkretów i być może trzeba będzie zaostrzyć formę protestu.

Salowe są zatrudnione w firmie Aspen. Ta jednak przegrała przetarg na świadczenie usług w szpitalu. Jak twierdzą salowe, powinny zostać przejęte przez Naprzód na podstawie artykułu 23 Kodeksu Pracy, czyli na czas nieokreślony. Pensja pozostaje bez zmian, czyli 1317 zł brutto.
- W szpitalu pracuję 20 lat. Jeśli zgodzimy się na umowy na czas określony, to możemy stracić pracę z dwutygodniowym wypowiedzeniem - mówi Grażyna Przyciasa.

od 7 lat
Wideo

Konto Amazon zagrożone? Pismak przeciwko oszustom

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na dabrowagornicza.naszemiasto.pl Nasze Miasto