Dąbrowa Górnicza policjantka proces: jest wyrok – 2 lata więzienia w zawieszeniu na 4 lata

To jednak nie koniec konsekwencji, które poniesie była już policjantka, Anna K. Sąd skazał ją także na pięcioletni zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych oraz nakazał wypłatę 30 tys. zł nawiązki, jako zadośćuczynienia za uszczerbek na zdrowiu, jakiego doznała Beata Stępień. To nie wyklucza jednak ubiegania się o wyższe odszkodowanie w procesie cywilnym. Dąbrowianka chciała bowiem otrzymać od skazanej Anny K. 80 tys. zł. Ta poniesie także część kosztów sądowych w wysokości 8 tys. zł, a z części kosztów została zwolniona. Sąd nie zdecydował się natomiast orzec 5-letniego zakazu pracy w policji, o co wnioskowała prokuratura, albowiem już sam wyrok skazujący sprawia, że Anna K. nie może ubiegać się o służbę w formacjach mundurowych do czasu zatarcia obecnego wyroku.

Jak tłumaczyła wydany wyrok sędzia Edyta Dydak-Łojewska w procesie nie wskazano bezpośredniego dowodu, wskazującego na winę oskarżonej, ale jednak wszystkie inne dowody pośrednie układały się w logiczną całość, potwierdzając wersję wydarzeń Prokuratury Rejonowej w Mysłowicach. Sąd uznał także za niewiarygodne zeznania Iwony M. (także byłej policjantki), która wzięła na siebie całą winę i twierdziła, że to ona siedziała za kierownicą audi w momencie wypadku. Potwierdzają to m.in. badania biegłego z zakresu informatyki, który wykluczył na podstawie bilingów i logowania do stacji bazowych BTS-u, że w momencie wypadku (pomiędzy godziną 19.30, a 19.43) Anna K. i Iwona M. znajdowały się w tym samym miejscu.

Pierwsze łączenie pomiędzy ich telefonami miało miejsce o godz. 19.44 (tuż po wypadku), a kolejne o godz. 19.46 i 19.47. – Wszystkie zeznania świadków i zebrane dowody wskazują na to, że to Anna K. prowadziła samochód. Dopuściła się czynu o dużej szkodliwości społecznej, nie udzieliła poszkodowanej pomocy i oddaliła się z miejsca wypadku. Okoliczności łagodzące, to dotychczasowa niekaralność i nienaganny przebieg służby. Okres czterech lat to czas, który pozwoli na to, by sprawdzić, czy to rzeczywiście był w jej życiu incydent – mówiła sędzia Edyta Dydak-Łojewska.

Poszkodowana Beata Stępień cieszy się z tego, że w końcu zapadł wyrok. – Czy on jest sprawiedliwy, czy nie? Trudno to ocenić. Natomiast cieszę się, że ten wyrok skazujący zapadł, bowiem mogło się okazać, że w Dąbrowie Górniczej samochody jeżdżą same. Nie usłyszałam też do dziś słowa przepraszam z ust Anny K.. Cały czas odczuwam także skutki tego zdarzenia, nie mogę pracować w zawodzie nauczyciela wychowania fizycznego na sto procent. To wszystko zmieniło moje życie, pozbawiło mnie wielu możliwości rozwoju zawodowego i osobistego. Zweryfikowało brutalnie moje marzenia. Czy będziemy składać apelację? To ustalimy po konsultacji z moim pełnomocnikiem – mówiła po ogłoszeniu wyroku Beata Stępień.

Prokuratura Rejonowa w Mysłowicach czeka teraz na pisemne uzasadnienie wyroku. Zaraz potem wystąpi z oskarżeniem pod adresem Iwony M. za składanie fałszywych zeznań.

Anna K. nie pojawiła się dziś na ogłoszeniu wyroku. Na razie nie wiadomo więc, czy będzie składać apelację.